|
Bawół indyjski w ZOO Wojciechów. |
Wczoraj w drodze do Lublina postanowiliśmy pojechać do prywatnego ZOO w Wojciechowie. Na miejscu byliśmy kilka minut po godzinie 10:00. Samochód zaparkowaliśmy na łące obok wejścia. I nagle każdy zadawał sobie pytanie - gdzie jest kasa? Wszedłem z siostrą do obiektu, minęliśmy plac zabaw i zaczęliśmy zwiedzanie. Idąc po kolei zobaczyliśmy kozy, owce, osły, bawoły indyjskie, lamy, wielbłądy dwugarbne, alpaki, osły Poitou, antylopy eland, zebry, lisy, skunksy, jeżozwierze, białe lwy, pumy, strusie emu, dzikie gęsi, koczkodany, lemury, makaki japońskie. Tutaj spotkaliśmy bodajże właściciela obiektu. Chwilę pogadaliśmy i zaproponował byśmy u niego zapłacili bilet wstępu. Tłumaczył, że u nich opłatę pobiera się w różnych miejscach na terenie ZOO. Zapłaciliśmy 15 zł od osoby, pan opowiedział nam trochę o lwach, makakach i innych zwierzakach. Później ruszyliśmy w dalszą drogę, gdzie widzieliśmy pawie, myszołowy, tamaryny, szopy pracze, żurawie koroniaste, kaczki, łabędzie czarne, walabie Benetta, krowy szkockie, antylopy sitatungi i dalej zwierzaki, które już wcześniej mijaliśmy. Nie udało nam się wypatrzeć mundżaków i rysia.
Ogólnie ogród jest bardzo zaniedbany. Na wybiegach zalega kał, trawa w pasie zieleni nie została skoszona. Zwiedzających było mało. Wybiegi dla zwierząt kopytnych są w porządku. Jedynie brakowało mi na nich drzew. Woliery same w sobie były spore, ale ich stan techniczny do końca nie był taki jak powinien. Minusem było ogrodzenie całego ogrodu. Brązowa blacha sprawiła, że zwierzęta nie czuły się tak jak w naturze.
Czy warto tutaj przyjechać? Jeśli jedziecie do Lublina od strony Kielc, czy Radomia to możecie zajrzeć. Nie spodziewajcie się luksusów. Po prostu zobaczycie kilkanaście gatunków zwierząt z różnych stron świata. Po raz pierwszy dzięki temu ogrodowi udało mi się zobaczyć makaki japońskie. Przypomnę, że prywatne ZOO w Wojciechowie nie jest powiązane z ogrodami zoologicznymi. Osoby prywatne zbudowały sobie park na środku szczerego pola i pokazują dzikie zwierzęta.
Zdjęcia mojego i siostry autorstwa możecie zobaczyć
TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.