Nie żyje tygrys z hodowli pod Śremem.

Fot: Śrem Nasze Miasto

Jak donosi poznański oddział Gazety Wyborczej nie żyje jeden z czterech tygrysów, który pozostał w hodowli pod Śremem. Dziennikarze piszą, że przyczyną śmierci najprawdopodobniej był brak treści pokarmowej w ciele zwierzęcia. Prawdopodobnie od dłuższego czasu zwierzę nic nie jadło. Obecnie tygrysy i lampart pilnowane są przez policję. Opiekę nad nimi przejęło prywatne ZOO z Dolnego Śląska (ZOO Łączna koło Wałbrzycha). Według relacji obecnie na miejscu panuje horror. Zwierzęta nie mają co jeść, mięso z zieleniało. Wcześniej opiekę nad dzikimi kotami sprawowali pracownicy poznańskiego ZOO, ale zrezygnowali po tym jak nie otrzymali pieniędzy za ewakuację i opiekę odebranych zwierząt. Cała sprawa badana jest przez prokuraturę. Artykuł dostępny jest TUTAJ.

Z ostatniej chwili!
Jak powiedział wiceburmistrz Śremu sekcja zwłok tygrysa została przeprowadzona w sposób skandaliczny przez pracowników poznańskiego ZOO. Zwierzę zostało zbadane na świeżym powietrzu przy braku specjalistycznych narzędzi. Według niego badania zostały wykonane przez osoby nieupoważnione do tego. Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.

W sieci znalazłem artykuł na temat fundacji VIVA, która uczestniczyła w akcji pod Śremem. Z relacji świadka wynika, że dobro zwierząt nie jest w ogóle brane pod uwagę. Liczy się zysk. Jak donoszą media VIVA posiada własne schronisko dla zwierząt, które od właścicieli odebranych zwierząt życzy sobie 30 tysięcy złotych za opiekę. Sam prezes zarabia 9 tysięcy złotych miesięcznie. Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.

Każdy człowiek powinien dbać o zwierzęta. Ich życia nie można przeliczać na pieniądze. Szkoda, że pseudo obrońcy praw zwierząt tego nie rozumieją. Nie długo strach będzie w domu trzymać chomika.