Wstęp.
Cały czas nie daje mi spokoju sprawa tygrysów, które trafiły do poznańskiego ZOO. W mediach podano, że na pomoc dla zwierząt potrzeba 6 milionów złotych. Zastanawiam się na co potrzebna jest aż tak duża kwota? Dyrektor ZOO w mediach powiedziała, że zebrane pieniądze zostaną wydane na ratowanie tygrysów, oraz budowę azylu. Do dziś nie wiemy ile pieniędzy zostało wpłacone na konto ZOO i na co zostały wydane. Nie podoba mi się również to, że do propagandy ekologów przyłączył się Jurek Owsiak. Celebryci mają duży wpływ na opinię publiczną i ludzie często im wierzą. Mógł te pieniądze przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego. Poza tym na co poznańskiemu ZOO potrzebne jest 6 milionów złotych? Aż tak drogie są kapsułki, czy mięso? Jak dla mnie kwota jest wyssana z palca.
Na jednej ze stron przeczytałem artykuł o fundacji VIVA. Organizacja ta zachęca do przekazywania swoich majątków. W Kościele też tak jest. Osoby samotne lub nawiedzone przepisują swój majątek duchownym. Nigdy tego nie popierałem. W przypadki VIVY jest tak samo. Jak można ekologom przekazać majątek? Poza tym ich działalność skupia się na okradaniu cyrków, prywatnych ogrodów i osób prywatnych z co lepszych zwierząt. Potem jest zbiórka pieniędzy na ich ratowanie. W takim razie co się dzieje z pieniędzmi konta fundacji? Z tego co napisali wynika, że zdecydowana większość funduszy trafia na wypłaty pracownikom. Uważam, że prokuratura powinna prześwietlić wydatki fundacji. Sprawdzić na co idą pieniądze, czy zapłacono podatek, skąd je pozyskano i czy fundacja wydała je zgodnie z założeniem. Sukcesów ekologów nie widać. Drzewa jak wycinano, tak wycina się do dziś. Środowisko jest zatrute, a ekolodzy mają to gdzieś. Fundacje ekologiczne to biznes, a na tym biznesie cierpią zwierzęta. Szkoda, że polskie ogrody zoologiczne nie mówią o tym głośno i nie krytykują działalności poznańskiego ZOO. Ekolodzy zaatakowali kiedyś stołeczne ZOO i poza oświadczeniem nikt nie zareagował. To boli. To samo było w Nowym Tomyślu. Ekomafii nie udało się przejąć ZOO. Pyszącą niestety zniszczyli.
Następny numer to zmiany, o których wspomniałem pod koniec października. Od grudnia magazyn "Fani ZOO" ukazywać się będzie raz w miesiącu. Pierwsze wydanie w wersji "miesięcznik" ukaże się 2 grudnia. Już teraz serdecznie zapraszam do lektury.
A K T U A L N O Ś C I
Kraków - Małopolskie ZOO ma nowych mieszkańców. Do ogrodu przyjechały góralki skalne. Do tej pory nie były one eksponowane w ZOO. Niestety zwierzaki zamieszkały w klatce przy pawilonie nocnych zwierząt. Góralki swoim wyglądem przypominają gryzonie, ale nimi nie są. Zalicza się ich do grona najmniejszych ssaków kopytnych i bliskich kuzynów słoni.
Fot: ZOO Kraków.
Chorzów - basen dla pingwinów jest już prawie gotowy. Obecnie obiekt przechodzi testy, rozpoczęto rozruch systemów filtrujących wodę. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to rozpoczną się pracę przy urządzaniu wnętrz. Na razie nie ma konkretnej daty przyjazdu pingwinów do Chorzowa.
Fot: Śląski Ogród Zoologiczny w Chorzowie.
Śląskie ZOO opuściła najmłodsza żyrafa. Trzyletnia Luna pojechała do szwajcarskiego ZOO w Zurychu. Zamieszka tam z trzema innymi żyrafami, oraz nosorożcami białymi, antylopami i strusiami. Zwierzę wraz z innymi zajmie nowy pawilon "Sawanna". Wiosną przyszłego roku do Chorzowa przyjedzie samiec, który dołączy do trzech samic.
Fot: Śląski Ogród Zoologiczny w Chorzowie
Wrocław - na świat przyszły dwa sarkonosy. Te małe ssaki mają zaledwie 30 cm długości i ważą do 700 gram. Zwierzęta te są bardzo rzadkim gatunkiem hodowanym w ogrodach zoologicznych. Na Dolnym Śląsku zobaczycie je w pawilonie Afrykarium.
Fot: wykop.pl
W tym samym ZOO na świat przyszedł kangur rudy. Maluch po urodzeniu spędził w torbie matki aż 230 dni.
Fot: tuba.pl
Nowy Tomyśl - tamtejsze ZOO ma powody do domy. Na świat przyszedł jak. To wyjątkowe zwierzę jest rzadkością w polskich ogrodach zoologicznych. Maluch ma się dobrze i przebywa na głównym wybiegu.
Fot: ZOO Nowy Tomyśl
Bydgoszcz - do ZOO przyjechały trzy samice lemura katta. Zwierzęta dołączyły do mieszkającego samotnie samca.
Fot: ZOO Bydgoszcz
Toruń - na zapleczu ZOO zamieszkała para jaszczurek ostrobrzuchych. Jej naturalnym środowiskiem są wysokie drzewa lasów dorzecza Kongo. Charakteryzuje się dość długim ogonem. Ich ulubionym przysmakiem są owady.
Fot: ZOO Toruń
Pigmejki - najmniejsze małpy świata doczekały się potomstwa. Na świat przyszły bliźniaki. Maluchy wraz z rodzicami mieszkają w pawilonie Herpetarium.
Nowości.com
Warszawa - leśnicy z Lasów Państwowych pomogli na nowo udekorować wybiegi szympansów i goryli. Efekt ich pracy możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Zlin (Czechy) - do ZOO przyjechała samica wydry olbrzymiej. Dołączyła do mieszkającego w ogrodzie samca. Opiekunowie liczą na szybki przychówek. Więcej aktualności zobaczycie na poniższym filmie.
W sprzedaży są już nowe kalendarze książkowe na 2020 rok. Możecie je kupić w sklepikach na terenie ZOO.
Fot: ZOO Zlin
Dyrekcja ZOO liczy, że do końca roku uda się rozpocząć prace przy przebudowie alejki w strefie Ameryki Południowej. Jest ona zbyt stroma co odstraszało gości. Dzięki tej inwestycji kolejka wożąca turystów będzie podróżować po ZOO w tak zwanym kółku. Ponadto alejka ma prowadzić do nowego wybiegu jaguarów. Inwestycja ta ma się zakończyć w przyszły, roku. Ostatni raz jaguary można było zobaczyć w Zlinie 25 lat temu. Wizualizacje możecie zobaczyć TUTAJ.
Ołomuniec (Czechy) - po 32 latach swoje życie zakończyła niedźwiedzica malajska o imieniu Bara. Przez ostatnie tygodnie zwierzę nie chciało przyjmować pokarmów. Gasła w oczach każdego dnia. Jak na niedźwiedzia to jest naprawdę piękny wiek. Bara urodziła się prawdopodobnie w 1987 roku w Wietnamie. Do Ołomuńca dotarła rok później. Jej przyjazd do Czech był spowodowany tym, że przemytnicy udaremnili jej przerzut przez granice. Bara doczekała się trójki dzieci. W niewoli nie łatwo jest rozmnożyć ten gatunek niedźwiedzia. Niedźwiedzica zamieszkiwała wybieg, który nie spełnia standardów hodowlanych. Trafiła tam dopiero na starość. Obecnie ZOO nie posiada już niedźwiedzi malajskich. Obecny wybieg nadaje się tylko i wyłącznie do rozbiórki. Dopóki ogród nie zbuduje nowej ekspozycji, niedźwiedzie malajskie nie wrócą do Ołomuńca. W ubiegłym roku byłem z Łukaszem w tym ZOO i rzeczywiście wybieg niedźwiedzia wyglądał koszmarnie.
Fot: ZOO Olomouc
Lokalni piłkarze z klubu SK Sigma Olomouc przybyli do ZOO, by posadzić nowe drzewa. Poniżej przygotowałem dla Was specjalną fotorelację.
Przypomnę tylko, że w pierwszej połowie tego roku przez ZOO przeszła nawałnica, która powaliła wiele drzew. W ich miejsce ogród stara się posadzić nowe.
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Fot: ZOO Olomouc
Dwór Kralove nad Labem (Czechy) - na świat przyszła krowa zebu. Malca zobaczycie na wybiegu wraz z pozostałymi członkami stada.
Fot: ZOO Safari Dwór Kralove nad Labem
Liberec (Czechy) - skonfiskowane dwa białe tygrysy opuściły najstarszy czeski ogród zoologiczny. Zwierzęta były tam tymczasowo, do momentu nieznalezienia nowego domu. Kociaki znalazły swój kąt na Słowacji, w azylu Malkia Park niedaleko Bratysławy.
Fot: ZOO Liberec
Decin (Czechy) - rodzina czepiaków czarnorękich doczekała się potomstwa. Płeć malca na razie nie jest jeszcze znana. Rodzice z dumą opiekują się swoim malcem.
Fot: ZOO Decin
W ZOO urodziła się również krowa zebu.
Fot: ZOO Decin
Praga (Czechy) - 21 października na świat przyszedł jeżozwierz. Zwierzę ma się dobrze :)
Fot: ZOO Praga
Pilzno (Czechy) - do końca października ogród odwiedziło 474 025 osób. Dla porównania w ubiegłym roku sprzedano 481 773 biletów. Dyrekcja jak i pracownicy spodziewają się rekordu. Do końca roku pozostało jeszcze kilka tygodni. Czy placówce uda się przekroczyć magiczne pół miliona?
Fot: ZOO Pilzno
Z berlińskiego ZOO przyjechało stado jeleni wapiti. Zwierzęta zamieszkały w amerykańskiej części ogrodu. Stado ma się dobrze i po woli poznaje każdy zakamarek swojego wybiegu.
Fot: ZOO Pilzno
Jihlava (Czechy) - w kiosku możecie kupić nowy kalendarz na 2020 rok.
Fot: ZOO Jihlava
Brno (Czechy) - na świat przyszła zebra Chapmana. Nie będę się powtarzał, dlatego napiszę, że maluch wygląda zjawiskowo.
Fot: ZOO Brno
Hodonin (Czechy) - trzy młode tygrysy, które urodziły się w tym ZOO, wkrótce pojadą do belgijskiego Pairi Daiza ZOO.
Fot: ZOO Hodonin
Bojnice (Słowacja) - młody samiec orangutana o imieniu Kiran opuścił ZOO. Jego nowym domem stał się ogród zoologiczny w Rostowie nad Donem. Podróż do Rosji przebiegła bez żadnych komplikacji. Na razie czekamy na wieści czy Kiran zadomowił się na dobre w nowym otoczeniu.
Fot: ZOO Bojnice
Koszyce (Słowacja) - na świat przyszły dwie samice antylopy garna. Ich matki przybyły do Koszyc ubiegłym roku, z węgierskiego ZOO Nyiregyhaza. Główny koordynator gatunku jest zadowolony z potomstwa. Garny na Słowacji zobaczycie także w Bojnicach. W Polsce są rzadkim gatunkiem hodowanym tylko przez prywatne placówki. Przed laty były w łódzkim ZOO.
Fot: ZOO Koszyce
W tym roku pobito również rekord w ilości sprzedanych biletów. W listopadzie padła magiczna liczba 250 tysięcy. To najlepszy wynik w całej historii ZOO. 250 tysięcznym gościem okazała się Pani Simona z Koszyc. Otrzymała od dyrekcji specjalny upominek.
Fot: ZOO Koszyce
Postęp prac przy budowie łódzkiego Orientarium
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Fot: ZOO Łódź
Tak się karmi pingwiny z warszawskiego ZOO
Jak widzicie podczas uczty ptakom towarzyszą mewy, wrony i pozostali dziko mieszkający mieszkańcy ZOO.
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Fot: ZOO Warszawa
Ciąg dalszy o poznańskich tygrysach.
Fot: dziennik.pl
Ta sprawa wciąż nie daje mi spokoju. Media rozpisują się na temat poznańskich tygrysów przedstawiając wersję tylko jednej strony - ekologów. To nie jest uczciwe i podważa standardy rzetelnego dziennikarstwa. W mediach pojawiła się informacja, że Główny Inspektor Weterynarii nie widział przeszkód, by zwierzęta dalej kontynuowały podróż. Według niego ich stan nie był niepokojący. Ekolodzy twierdzą inaczej atakując GIW. Ich zdaniem tygrysy były wycieńczone, a ich stan zagrażał ich życiu. Mimo wszystko Powiatowy Inspektor Weterynarii nałożył na ZOO 30 dniową kwarantannę. Dyrekcja ZOO twierdzi, że ta kwarantanna jest szkodliwa dla zwierząt, gdyż uniemożliwi im szybki wyjazd do Hiszpanii. Ponadto na jednym z portali przeczytałem, że pozostałe ogrody zoologiczne w Polsce nasyłają na Poznań liczne kontrole, w celu wyrzucenia ich z jednostki zatwierdzonej ogrodów zoologicznych. Nawet jeżeli tak jest to uważam, że to dobra decyzja. Media pokazują poznańskie ZOO jaki jedyne troskliwe i ratujące zwierzęta, a pozostali co ich atakują są źli.
Do tej pory nie wiadomo ile pieniędzy w ramach wyżej wymienionej akcji udało się zebrać poznańskiemu ZOO. Ponadto nie wiemy ile kosztowała jedna dawka leku i ile jej podano zwierzętom. Ogród nie poinformował także o kosztach utrzymania jednego zwierzęcia, nie pokazano faktur itd. Co to oznacza? Że ludzie, którzy wsparli ZOO nie dowiedzą się na co poszły ich pieniądze. Jak wiemy ZOO potrzebuje 6 milionów na utrzymanie zwierząt, leczenie i budowę azylu. Jestem ciekaw ile pieniędzy zebrano, wydano i ile im zostało. Odpowiedzi na te pytania zapewne pozostaną tajemnicą.
W mediach możemy przeczyć artykuły, które są rozbieżne ze sobą. Jedni piszą, że tygrysy jechały z cyrku do ZOO, drudzy, że z hodowli z pod Rzymu do zoo, a jeszcze inni, że z Włoch do rosyjskiego cyrku lub na rzeź. Ogólnie tych spekulacji jest więcej. Myślę, że nigdy się nie dowiemy skąd tak naprawdę były te tygrysy i do kogo miały trafić.
Ta sprawa pokazała również, że polskie media są obiektywne i współpracują z różnymi przedsiębiorstwami. Oznacza to, że piszą teksty im przychylne, a negatywy są zatuszowane. Teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy polskie media rzetelnie informują nas o wydarzeniach z kraju i zagranicy. Według mnie nie.
Ostatnie akcje ekologów.
W tym miejscu chciałbym również przypomnieć Państwu ostatnie wydarzenia z udziałem ekologów.
Zaczęło się od ataków na prywatne ZOO w Pyszącej. Właścicielowi odebrano zwierzęta zarzucając mu znęcanie się nad nimi. Część z nich trafiła do Poznania, a drapieżniki pozostały w Pyszącej. Ekolodzy dojeżdżali do nich każdego dnia. Jednak po pewnym czasie zrezygnowali z dbania o dobro dzikich kotów. Jak się okazało miasto Śrem nie chciało finansować ich utrzymania. Ekolodzy też nie chcieli łożyć swoich pieniędzy, dlatego zwierzęta spotkał przykry los. Ludzie, którzy twierdzili, że kochają zwierzęta po prostu zostawili je na pewną śmierć. Jak zwykle pieniądze były górą. To jest właśnie miłosierdzie ekologów. Burmistrz Śremu powiedział, że akcja ekologów była bezpodstawna, gdyż ZOO nie znęcało się nad zwierzętami.
Kolejna akcja miała miejsce na początku tego roku. Ekolodzy pokazali światu zdjęcia zaniedbanych zwierząt w ZOO Nowy Tomyśl. Według nich przebywały w skandalicznych warunkach, a kopytne miały przerośnięte kopyta. Ekolodzy chcieli przejąć kolejną placówkę. Sprawą zainteresowały się media, inspektor weterynarii i ratusz. Kontrola wykazała, że zdjęcia ekologów były zmanipulowane. Żadne zwierze nie miało przerośniętych kopyt, a wybiegi nie budziły żadnych zastrzeżeń. Ponadto ich stan zdrowia był idealny. Fotki ekologów prawdopodobnie pochodziły z innego ZOO. Ostatecznie ekolodzy polegli i nie zdobyli kolejnego ZOO.
W połowie roku ekolodzy zaatakowali warszawskie ZOO. Zaczęło się od donosów, że na zapleczu ogrodu zalegają śmieci, a wśród nich są szczątki martwych zwierząt. Afera prawdopodobnie miała doprowadzić do tego, by przejąc placówkę i obalić obecną dyrekcję. Kontrola wykazała, że na zapleczu ZOO nie zalegają żadne szczątki zwierząt. Informacja okazała się plotką i manipulacją. Ekolodzy nie odpuścili. Poznańskie ZOO ponownie zaatakowało Warszawę. Tym razem zarzucili im znęcanie się nad niedźwiedziami polarnymi. Według nich zwierzaki nie miały białego futra, były zaniedbane, a wybieg nie spełniał podstawowych norm. Na portalach społecznościowych wylała się fala agresji w stosunku do warszawskiego ZOO. Kolejna akcja ekologów zakończyła się fiaskiem. Niedźwiedzie polarne nie zawsze muszą mieć białe futro. Ponadto na wybiegu jest kora, w której lubią się tarzać. Miśki były zdrowe, zadbane, a wybieg choć nie nowy zaspokajał ich podstawowe potrzeby. Niedźwiedzie trafiły do stolicy za zgodą głównego koordynatora gatunku.
Kolejna akcja to tygrysy z granicy. O nich już nie będę pisał, bo wydaje mi się, że wszystko zostało już powiedziane. Które ZOO zostanie zaatakowane następnym razem?
Najbardziej boli mnie to, że dyrektorzy polskich ogrodów zoologicznych nie reagują na ataki ekologów. Jak jednych zaatakują to drudzy milczą. Tak być nie powinno. Żadne ZOO nie wsparło warszawskiego. Nikt nie bronił niedźwiedzi. Nowy Tomyśl został pozostawiony sam sobie. Nie tak to wszystko powinno wyglądać. Mam nadzieję, że obecne wydarzenia zmuszą dyrektorów do większej współpracy. W końcu nigdy nie wiadomo, które ZOO następnym razem stanie się ofiarą ekologów.
Czy tygrysy z feralnego transportu zainicjują budowę azylu dla zwierząt?
Tekst: warszawski ogród zoologiczny.
Centrum CITES w warszawskim ZOO. Fot: ZOO Warszawa
Sytuacja tygrysów z transportu zatrzymanego w październiku 2019 r. na granicy polsko – białoruskiej po raz kolejny ujawniła niedoskonałość systemu opieki nad zwierzętami w Polsce. Tygrysy jechały z Włoch do Dagestanu tranzytem przez wiele państw, jednak organizator transportu nie zadbał o dokumenty wymagane przez Białoruś. W wyniku tego transport został zatrzymany na granicy, a przedłużający się postój zwierząt zainicjował szereg kontroli służb, zainteresowanie mediów i powszechne oburzenie ludzi słuchających wiadomości z granicy.
Nie pierwszy już raz służby zatrzymujące przewóz zwierząt stanęły przed problemem: co z nimi zrobić po zatrzymaniu? Nasz kraj ratyfikował międzynarodowe prawo ochrony przyrody i kontroli handlu zagrożonymi gatunkami (Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, tzw. Konwencja Waszyngtońska – CITES), wprowadził przepisy wykonawcze, ale ich realizacja nie była gruntownie zaplanowana i stanęła na pewnym etapie – zwierzęta objęte ograniczeniem handlu są rozpoznawane, zatrzymywane, ale nie ma dla nich miejsca, w którym mogłyby przeczekać do wyjaśnienia sprawy. I tak np. służba celna rozpoznaje i zatrzymuje przemyt gatunków z tzw. załączników CITES, prowadzi szeroką edukację społeczeństwa w zakresie zakazanych pamiątek z wakacji, ale jeśli sprawa dotyczy żywych okazów – bardzo się komplikuje, bo brakuje wyspecjalizowanych miejsc do przetrzymywania zwierząt. Nie zawsze jest to pobyt tymczasowy. W wielu przypadkach sąd orzeka przepadek zwierząt na rzecz skarbu państwa. Wówczas zwierzęta do właścicieli, którzy nielegalnie je transportowali nie wracają i gdzie mają dalej żyć?
Przy Warszawskim ZOO od 2015 r. działa Centrum CITES, które jest ośrodkiem dla tymczasowego przetrzymywania gadów, płazów i bezkręgowców. Regularnie trafiają do CITESu zwierzęta zatrzymane przez Służby Celne, Weterynaryjne, Straż Miejską czy Policję. Pojedyncze węże czy jaszczurki nie są może tak spektakularne jak cały transport majestatycznych tygrysów i nie budzą zainteresowania wszystkich mediów ani nawet internautów, ale dla nas liczy się każde życie zwierząt. Centrum CITES nie może przyjmować ssaków ani ptaków.
Centrum CITES, podobnie jak Ptasi Azyl, który przyjmuje rocznie ok. 6000 ptaków i również działa przy Warszawskim ZOO, powstało z potrzeby pomagania zwierzętom. Ilość zwierząt z interwencji służb narastała i zbudowanie ośrodków stało się koniecznością. Oba Ośrodki, powstałe z dotacji Unii Europejskiej, mogą działać przy ZOO tylko po spełnieniu wymogów sanitarnych, w ramach których m.in. zwierzęta trafiające do ośrodków nie mogą nawet przejeżdżać przez teren ZOO (oba budynki są przy bramie północnej), a personel ośrodków nie może zajmować się zwierzętami na stałe mieszkającymi w ZOO. Bez spełnienia tych wymogów dla ośrodków oraz wielu innych wymagań dla samego ZOO, Warszawski Ogród Zoologiczny nie mógłby bez przeszkód współpracować z innymi ogrodami.
Dlaczego ogrody zoologiczne nie mogą przyjmować zwierząt spoza swojej sieci?
Ogrody zoologiczne, działając jak specjalistyczne ośrodki hodowlane i edukacyjne rozmnażające ginące gatunki, aby być „żywym bankiem genów” i skutecznie brać udział w skomplikowanym procesie ochrony zwierząt, działają wspólnie. W tym celu zrzeszają się w większe organizacje i tworzą programy hodowlane dla rożnych grup zwierząt. Dzięki temu ogrody nie kupują zwierząt, a dokonują ich transferów w ramach programów hodowli. Najważniejszą organizacją dla europejskich ogrodów zoologicznych jest EAZA - Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów, które koordynuje prace hodowlane i wymaga od stowarzyszonych ogrodów spełnienia określonych standardów. Jednym z fundamentalnych wymogów członków EAZA jest posiadanie weterynaryjnego numeru zatwierdzenia, tzw. numeru BALAI, wynikającego z europejskiego prawa - Dyrektywy Rady 92/65/EWG z dnia 13 lipca 1992 r. ustanawiającej wymagania dotyczące zdrowia zwierząt regulujące handel i przywóz do Wspólnoty zwierząt, nasienia, komórek jajowych i zarodków nieobjętych wymaganiami dotyczącymi zdrowia zwierząt ustanowionymi w szczególnych zasadach Wspólnoty określonych w załączniku A pkt I do dyrektywy 90/425/EWG – w skrócie zwanej Dyrektywą BALAI.
Numer ten nadawany jest przez Powiatowego Lekarza Weterynarii po ocenie, czy dana jednostka spełnia wymogi załącznika „C” Dyrektywy BALAI oraz jest wolna od chorób z załączników „A” i „B”. Dotyczy to zakładów, w których na stałe trzyma się lub hoduje zwierzęta, a więc ogrodów zoologicznych, ośrodków hodowlanych i ośrodków naukowych. Takie jednostki otrzymują wówczas status jednostek zatwierdzonych zgodnie z Dyrektywą Rady. Ich aktualna lista zamieszczona jest na stronach internetowych Unii Europejskiej. Wszystkie jednostki zatwierdzone są monitorowane przez urzędowego lekarza weterynarii (kontrola min. raz w roku). Figurując na liście jednostek zatwierdzonych, ogrody zoologiczne zrzeszone w EAZA, mogą wymieniać się zwierzętami realizując programy hodowlane bez obaw o zdrowie swoich zwierząt. Tracąc numer zatwierdzenia automatycznie tracą możliwość wymiany zwierząt i prestiż w stowarzyszeniu EAZA.
Właśnie dlatego ogrody zoologiczne mają ograniczone możliwości przyjmowania pod swój dach zwierząt z różnych interwencji o nieznanym stanie zdrowia, bo ratując jedno życie, narażają inne – zwierząt mieszkających w danym zoo. Tylko odpowiednio duża przestrzeń i możliwość oddzielenia od innych zwierząt żyjących w zoo, daje szansę na powodzenie akcji ratunkowej: bezpieczne uratowanie zwierząt z interwencji i zachowanie swoich. Te ogrody, które mają taką możliwość, mogą się zdecydować na przyjęcie zwierząt w imię ratowania ich życia i zdrowia, ale muszą pamiętać o prawnych konsekwencjach takich działań.
Jednak zatrzymane przez służby zwierzęta czasami trafiają do zoo…
W ciągu ostatnich kilku lat Warszawskie ZOO – poza zwierzętami trafiającymi do Centrum CITES i Ptasiego Azylu –- przyjęło w ramach interwencji (po uzyskaniu warunków kwarantanny z inspekcji weterynaryjnej): 3 serwale, 2 karakale, 1 lwicę i ok. 120 ptaków egzotycznych różnych gatunków. Zwierzęta te miały być u nas krótko, tymczasowo, ale służby dokonujące ich zatrzymania nie zwróciły tych zwierząt ich właścicielom, ani nie przekazały w inne miejsce. Dla serwali z czasem wybudowaliśmy wybieg, na którym żyją do dziś, karakalom udało się znaleźć miejsce w innym ogrodzie, a lwica, która trafiła do nas ciężko chora, po roku leczenia i intensywnej opieki również zamieszkała na stałe w naszym ZOO. Ptaki nadal czekają u nas na decyzję sądu. Dla tygrysów z feralnego transportu do Dagestanu w naszym ZOO nie mieliśmy warunków, nawet na kilka tygodni. Inaczej postąpilibyśmy podobnie jak w latach ubiegłych.
Czy ośrodek dla tymczasowego przetrzymywania zwierząt naprawdę jest konieczny?
Trudno liczyć, że za każdym razem sytuacja jakoś się rozwiąże. Specjalny, dedykowany takim sytuacjom ośrodek dla ssaków jest bardzo potrzebny. Może nawet nie tylko jeden, bo z przyczyn logistycznych przydałoby się mieć ich w Polsce kilka, a dla bezpieczeństwa zdrowia zwierząt przetrzymywanych w takich ośrodkach też warto mieć możliwość trzymania niektórych okazów oddzielnie. Dyrekcja Warszawskiego ZOO popiera utworzenie ośrodka dla ssaków, ale także dla ptaków egotycznych na wypadek podobnych i innych interwencji z ich udziałem. Nie możemy zapominać, że w Polsce coraz liczniej powstają prywatne mini zoo jako atrakcje turystyczne, pojawiają się kolejne papugarnie i należy liczyć się z ryzykiem upadania tej formy biznesu, a wówczas z koniecznością organizacji miejsca dla kolekcji zwierząt. Nie rozwiązany pozostaje także problem zwierząt należących do gatunków obcych inwazyjnych. Takie zwierzęta, po odłowieniu albo wyleczeniu w ośrodkach leczniczo – rehabilitacyjnych, nie mogą wrócić do natury, muszą znaleźć miejsce do godnego życia, czasami możliwość adopcji przez osoby prywatne. Mamy nadzieję, że potencjał ludzi poruszonych sytuacją tygrysów na granicy nie zostanie zmarnowany, a powstały wokół sprawy szum medialny zostanie przekuty w zainicjowanie budowy profesjonalnego ośrodka. To jest potrzeba na skalę całego kraju, dlatego inicjatywa należy do organów centralnych zarządzających naszym krajem. Warszawskie ZOO jest gotowe służyć wiedzą i doświadczeniem, pomóc w zaprojektowaniu i powstaniu ośrodków dla zwierząt egzotycznych w potrzebie, przeszkolić personel.
Z O O T U R Y S T Y K A
Zwiedzamy krakowskie ZOO.
Słoń indyjski. Fot: Erwin
Ogród Zoologiczny w Krakowie powstał w 1929 roku. Zajmuje dziś powierzchnię 16,76 ha, co daje mu 6 miejsce pod względem wielkości w Polsce (dotyczy tylko ogrodów działających w EAZA). Obecnie w ZOO możemy zobaczyć ponad 250 gatunków zwierząt. Część z nich ma status zagrożonych wyginięciem. Krakowskie ZOO jest bardzo ładne. Blasku temu miejscu nadają piękne kwiaty i drzewa. Również drewniane ogrodzenia przy wybiegach kopytnych nadają uroku temu miejscu. Niestety ZOO nie ma warunków na trzymanie wielu gatunków zwierząt. Część z nich mieszka w bardzo ciasnych klatkach lub na małych wybiegach. Przy takiej powierzchni ogród powinien hodować zdecydowanie mniej zwierząt. Mimo wszystko przyjedźcie tutaj, bo jedziecie do zwierząt, a nie ludzi. Co roku tutaj bywam i byłbym zadowolony, gdyby zwierzaki miały lepsze warunki do życia. Dlatego też ZOO oceniam na zasadzie 50/50, czyli 50 procent na tak za zagospodarowanie terenu i 50 procent na nie za warunki dla zwierząt.
Surykatka. Fot: Erwin
ZOO w Krakowie znajduje się w Lesie Wolskim. Mieści się on na obrzeżach miasta w kierunku Balic. Stąd niedaleko jest na Kopiec Piłsudskiego. Ogród ulokowano na szczycie góry. Dojazd do ZOO jest łatwy. Wystarczy z pod dawnego hotelu Cracovia skręcić w ulicę Focha, która później zamienia się w Królowej Jadwigi. Później skręcacie w ulicę 28 lipca 1943 roku. Na parking prowadzą znaki. Bezpośrednio pod kasę ZOO dojedziecie autobusem linii 134 z pod dawnej Cracovii lub prywatnymi busami.
Żyrafy Rothschilda Fot: Erwin
W okresie zimowym ZOO czynne jest od godziny 9:00 do 16:00. Kasa zamykana jest godzinę wcześniej.
Cennik:
Okres listopad - marzec:
Dorośli 15 zł
Dzieci 8 zł.
Okres kwiecień - październik:
Dorośli 18 zł
Dzieci 10 zł
Ceny od dawna nie zostały zmienione, co w dzisiejszych czasach bardzo cieszy.
Wikunia. Fot:Erwin
Przed wejściem do ZOO znajduje się lokal gastronomiczny. Na terenie ogrodu ulokowano sklepiki. Pierwszy mieści się przy basenie pingwinów, a drugi obok jeleni milu. W ZOO zbudowano schron przeciwdeszczowy. Znajdziecie go obok żyrafiarni. Plac zabaw jest obok jeleni milu. Dodatkową atrakcją jest mini - zoo. Toalety znajdziecie obok basenu wydr, pingwinów oraz w żyrafiarni. Korzystanie z nich jest bezpłatne.
Waga: samce są cięższe od samic i ważą od 100 do 140 kg, natomiast samice od 55 do 90 kg.
Wielkość: długość ciała od 135 do 195 cm, długość ogona od 40 do 55 cm, wysokość w kłębie od 80 do 120 cm.
Długość życia: na wolności dożywają 16 lat.
Charakterystyka: samce odróżniają się od samic tym, że są ciemniejsze i pod szyją posiadają tak zwaną grzywę. Są od nich zdecydowanie większe. Młode wyglądem przypominają dorosłą samicę.
Pożywienie: podstawą ich diety są liście, młode gałązki, owoce, kwiaty wielu gatunków roślin takich jak kwiaty trawy, zioła i krzewów.
Rozród: samice osiągają dojrzałość płciową po upływie roku, natomiast samce potrzebują jeszcze pół roku. Czas rozrodu przypada przez cały rok, ale największa aktywność seksualna występuje u nich na przełomie grudnia i stycznia. Ciąża trwa 7 miesięcy. Po upływie tego czasu rodzi się jedno młode.
Tryb życia: najczęściej można je spotkać na sawannach drzewiastych z bliskim dostępem do wody. Najbardziej aktywne są wieczorem i nocą. Ich stada nie są duże - zazwyczaj liczą od 2 do 30 osobników. Stare samce odchodzą od stada i wiodą samotne życie. Niale nie są zwierzętami terytorialnymi. Czasem bywa tak, że dwa lub więcej stada spotykają się na danym terenie. Samce rywalizują ze sobą tylko i wyłącznie w okresie godowym. W chwili zagrożenia wydają dźwięki przypominające odgłosy psa. Reagują również na głosy innych zwierząt.
Stopień zagrożenia: gatunek jest objęty konwencją waszyngtońską CITES. W czerwonej księdze gatunków zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i jej zasobów maja status kategorii LC, czyli niższego ryzyka.
Występowanie w polskich ogrodach zoologicznych: Chorzów, Zamość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.