7 sierpnia 2020

Nr. 8 (50) - Sierpień 2020

Najsłynniejsza puma o imieniu Nubia. Fot: Projekt Puma
Sierpień 2020
Ostatni miesiąc dał nam wszystkim mocno popalić. Jak doskonale wiecie na początku lipca pracownicy poznańskiego ZOO zafundowali nam ostrą jazdę bez trzymanki. Pod Zawierciem doszło do próby odebrania pumy o imieniu Nubia. Zwierzę było własnością Kamila Stanka. W akcji udział wzięli ekolodzy, pracownicy ZOO oraz grupa 200 policjantów. Na szczęście Kamilowi udało się uciec i przechytrzyć przeciwnika. Jednak nie na długo. Ostatecznie dzięki pomocy dobrych ludzi puma trafiła do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. W ten sposób poznańskie ZOO poniosło klęskę, za którą zapłacili wysoką cenę. Puma już nigdy nie trafi do Poznania. Początkowo ekolodzy udawali, że się cieszą, iż zwierzę jest w ZOO, ale tak naprawdę byli rozgoryczeni, że to nie do nich trafiła. Później zaczęła się prawdziwa wojna. Kamil zrobił wszystko, by Nubia nie trafiła do Poznania. Udało się. Decyzją sądu z dnia 29 lipca puma ma na stałe pozostać w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. W praktyce oznacza to, że Kamil już jej nie odzyska. Niby sprawa powinna być już zakończona, ale tak nie jest. Ekolodzy związani z poznańskim ZOO nie dają za wygraną. Skoro nie mają pumy, to zawsze mogą zniszczyć Kamila. W mediach opublikowano wiele fałszywych materiałów na jego temat. Zarzucano mu organizację zbiórek pieniężnych, chęć zarobienia dużych pieniędzy, handel dzikimi zwierzętami. Próbowano nawet wmówić światu, że puma była zaniedbana, schorowana i wycieńczona. Śląskie ZOO potwierdziło, że puma jest stanu dobrego, zadbana, nie jest chora, nie ma znamion przemocy. Mimo takiej opinii ekolodzy nie odpuszczają i dalej atakują. W całej tej sprawie już nie chodzi o pumę, a o zemstę na Kamilu.

W tej sprawie nie rozumiem jednej rzeczy. Dlaczego ekolodzy zarzucają Kamilowi chęć zarabiania na pumie? Przecież sami zarabiają na zwierzętach, które w sposób nielegalny odbierają ludziom. Przypomnę, że jeszcze tygrysy z granicy nie pojawiły się w Poznaniu, a już była zrzutka na ich ratowanie. Pewna pani ekolog próbowała nawet wmówić, że pieniądze zrzutki na tygrysy zbierał Urząd Miasta w Poznaniu i pieniądze są na koncie miasta. To kłamstwo! Kasę zbierali ekolodzy i nikt nie wie na co ją wydano. Nie przedstawiono faktur, rachunków, czegokolwiek. Jeżeli chcemy kogoś kopać to spójrzmy najpierw na siebie. Po tym jak puma trafiła do Chorzowa jej los już ekologów nie interesował. Liczył się już tylko Kamil i kasa zebrana na stronie zrzutka. Szkoda, że wytykając zrzutki na Kamila nie zauważyli jak sami je organizują. Gdzie tu sens i logika w jakimkolwiek ataku?

Media jak zawsze stały po stronie ekologów. Mnie to nie dziwi, bo dziennikarze od dawna realizują swoją wizję świata. Mają układy z ekologami, dlatego piszą i mówią o nich dobrze i chcą sprawić, by społeczeństwo też tak myślało. Na szczęście ludzie nie są ślepi i pokazali czerwoną kartkę mediom. Osobiście przeczytałem jeden artykuł na temat złego Kamila. W tygodniku Zawierciańskim wylano na niego pomyje. Czy w nie wierzę? Nie, bo ja już w nic nie wierzę. Nie wiem ile prawdy napisano, a ile zmyślono. Trzeba by zapytać Kamila, ale po co? On powie swoje, media swoje, zieloni swoje i komu mam wierzyć? Myślę, że swojej intuicji.

Pierwsze emocje już opadły, dlatego do tej sprawy podchodzę już na chłodno. Zobowiązałem się solidaryzować z tymi, którzy zostali pokrzywdzeni przez ekologów i poznańskie ZOO. Dlatego od tego numeru nie przeczytacie już aktualności z Poznania. ZOO na stałe wróci do rubryki po zmianie dyrekcji. Czy to kiedyś nastąpi? Tego nie wiem. Powstało wiele petycji w tej sprawie, ale Poznań jest na nie głuchy. Wolą kompromitację miasta, niż walkę z ekomafią.

Do tej pory akcje ekologów nie były bardzo głośne. Kamil sprawił, że porwał za sobą ludzi, którzy mają dość ekologów. Pod kasą ZOO zorganizowano spotkanie Kamila z fanami. Zapewne w ZOO czuli wściekłość. Kamil okazał się groźnym przeciwnikiem. Nikt nie spodziewał się tego, że porwie tłumy Polaków. To dobrze, bo może coś się teraz zmieni.

Poznańskie ZOO sprawiło, że Polacy inaczej spoglądają na ogrody zoologiczne. Pojawiły się już wpisy, że zwierzęta mieszkające w ZOO pochodzą z kradzieży lub są wyłapywane na wolności i zamykane w klatkach. Wzrosła też liczba przeciwników tego typu placówek. Teraz wszystkim ogrodom będzie trudniej odbudować swoje zaufanie. Jedno ZOO pogrzebało wieloletnie staranie o to by udowodnić ludziom, że rolą ZOO jest ratowanie zwierząt, a nie ich pokazywanie. Dziś już mało kto w to wierzy. Wystarczy przeczytać komentarze internautów. To co dalej będzie z ogrodami zoologicznymi zależy już tylko o dyrektorów pozostałych placówek. Musza oni udowodnić, że nie działają na tych samych zasadach co Poznań. Kilkunastu moich czytelników zapowiedziało, że nie pójdą już do poznańskiego ZOO. Zapewne jest ich więcej. To jest bojkot, oby nie przeniósł się na pozostałe placówki. Obecnie jest ok, ale jak długo? Sprawa Kamila wciąż żyje i prędko nie wygaśnie.

Obiecałem Wam, że w tym numerze zamieszczę oficjalne stanowisko w tej sprawie. I tak się też stanie. Ekolodzy i nie tylko zarzucili nam wspieranie handlarzy dzikich zwierząt. Pojawiły się też insynuacje, że jesteśmy przeciwnikami zoo skoro wspieramy Nubię. Otóż nie! Nigdy nie wspieraliśmy handlarzy zwierząt i takowych nawet nie znamy. Jesteśmy stroną o ZOO i tworzymy ją dla ich fanów. Wszystko co się dzieje w ZOO nie jest nam obojętne. Chwalimy dobre decyzje, krytykujemy złe. Staramy się być obiektywni. Może nie zawsze nam się to udaje. Sprawa pumy to nie wsparcie dla takich ludzi jak Kamil, a zwrócenie uwagi, że ZOO nie powinno się zajmować takimi sprawami. Od tego jest policja, prokuratura i sąd, a nie ekolodzy i ZOO. Zawsze będę mówił, że wyrok sprawiedliwy może zapaść wtedy, kiedy sąd wysłucha dwóch stron, a nie tylko jednej. W tym przypadku sędzia nie brał Kamila pod uwagę.

Duże brawa za odwagę należą się dyrektor Śląskiego ZOO pani Jolancie Kopiec. Publicznie ekolodzy jej nie atakowali, ale nie wierzę, że za przyjęcie pumy do siebie nie została przez nich znienawidzona. Dzielna kobieta, bo dziś mało kto chce walczyć z ekologami. Pani Jolanto wielki szacunek dla pani.

Oficjalne stanowisko magazynu Fani ZOO brzmi następująco:
Od początku zależało nam na dobru Nubii. Cała akcja, którą zorganizowali ekolodzy była przeze nas nie do przyjęcia. Ludzie rzekomo kochający zwierzęta zafundowali pumie ogromny stres. Czy tak się zachowują profesjonaliści? Chęć zysku była tak wielka, że zapomniano o tym co czuje zwierzę w takiej sytuacji. Na pewno Nubię kosztowało to wiele stresu i nerwów. Nowy dom, krata, brak możliwości wychodzenia z klatki, nowi ludzie, brak Kamila. Te elementy sprawiają dodatkowy stres u zwierzęcia. Zresztą każde by go przeżywało. Jesteśmy zdania, że puma powinna być ze swoim panem. Dlaczego? Bo jest z nim związana od wielu lat. Zwierzę miało swój dom, znało każdy jego zakamarek, czuło się w nim bezpiecznie. Jednak uważam, że Kamil powinien być kontrolowany raz w miesiącu przez powiatowego lekarza weterynarii w miejscu swojego zameldowania. Na pewno powinien wskazać stałe miejsce pobytu i stworzyć Nubii odpowiednie warunki do życia. Tylko pod takim warunkiem puma powinna do niego wrócić. Myślę, że w tej sprawie wszyscy zawinili. Od Kamila, do urzędników, po ekologów. Według nas każdy kto chce posiadać dzikie zwierzę powinien przejść testy psychologiczne, udokumentować cel posiadania zwierzęcia, przedstawić źródło jego utrzymania. Gdyby o te elementy zadbano wcześniej to nie byłoby dziś takiej sytuacji. Przed założeniem ZOO, czy cyrku każdy powinien być sprawdzany czy rzeczywiście ma to co deklaruje. Przecież łatwo zweryfikować czy ktoś ma zoo, czy cyrk. Takie rzeczy się po prostu widzi. Jeżeli to prawda, że Kamil zakładał ZOO lub cyrk i szybko je wyrejestrował, to wtedy było się przyjrzeć tej sprawie, a nie po latach. Nigdy nie będziemy za ekologami, ale teraz nie stoimy za Kamilem. Nie popieramy nikogo. Dla nas ważne jest dobro pumy, bo o tym już wszyscy zapomnieli. Oby ta sprawa skończyła się dobrze. Miejmy też nadzieję, że to ostatni wybryk ekologów i ZOO w Poznaniu. Przypomnę, że w ubiegłym roku ekolodzy próbowali przejąć ZOO w Nowym Tomyślu i Warszawie, ale się nie udało. Rozwalili prywatne ZOO pod Śremem i do dziś nikt nie wie gdzie podziały się zwierzęta. Niech każdy zastanowi się nad tą sprawą i oceni ją na spokojnie w domowym zaciszu...

Nasz magazyn był atakowany przez garstkę ludzi. Jesteśmy gruboskórni więc nie zwracaliśmy na to uwagi. Zawsze znajdą się życzliwi, którzy chcą dokopać. Jedynie prosimy o to, by zawsze czytać nasze wpisy ze zrozumieniem, bo jak czyta się na oślep, to potem powstają niestworzone insynuacje.

Na koniec naszła mnie taka refleksja. Ekolodzy zarzucają Kamilowi, że na zrzutka.pl zarabiał duże pieniądze. Po akcji z pumą próbował zebrać 250 tysięcy złotych na prawników i dojazdy. Kwota kosmiczna. Prawnik by wziął do 5 tysięcy, dojazdy może też by tyle wyniosły, ale pewnie nie. Kwota z kosmosu, ale ludzie dawali. Ekolodzy zbierali na tygrysy, na inne cele, dostali kupę kasy i nikt nie wie na co wydali. My zbieraliśmy na realną pomoc w zakupie karmy dla bezdomnych wiejskich kotów. Pomogły nam trzy osoby, łącznie uzbieraliśmy 51 zł. Za te pieniądze kopiliśmy karmę, która wystarczyła na tydzień. Kociaki zadowolone, my się cieszymy, że nie chodziły głodne. Ludziom, którzy naprawdę potrzebują pomocy, jej się nie udziela. Tym, którzy kombinują tak. Gdzie tu sprawiedliwość?

Chciałbym jeszcze napisać krótko o propagandzie Gazety Wyborczej odział Bielsko Biała. Na początku lipca opublikowali artykuł o tym, że w ogrodzie zoologicznym w Ostrawie śmierdzi padliną. Wierna fanka ZOO, która odwiedza je co roku, a może i nawet częściej była zbulwersowana, że w jej ulubionym ZOO śmierdzi. Rzekomy smród rozciągał się od wybiegu pand małych do wybiegu nosorożców. Na zdjęciu nosorożec w pawilonie jedzący siano. Gdzie tu jest nieścisłość? W Ostrawie nie ma nosorożców. Zmyślono tekst, podano fikcyjne zwierzę, zamieszczono fałszywe zdjęcie z innego ZOO. Nie wiem jaki cel chciano osiągnąć. Byłem nie raz w ZOO Ostrawa i zapewniam was, że na odcinku od pand małych do nie wiem czego, nie ma możliwości czuć zapachu padliny. Wyborczej nie czytam od roku odkąd pisze nieprawdę i teksty pod ekologów. Ten wpadł mi przypadkiem. Sami zdecydujcie czy warto ich czytać.

Numer wrześniowy ukaże się we wtorek 8 września. 

Wszystkie nazwy ogrodów zoologicznych jak i gatunków zwierząt pochodzą z postów poszczególnych placówek. Za ich ewentualne błędy nie odpowiadamy! 


W  Y  W  I  A  D    M  I  E  S  I  Ą  C  A 

Wywiad z dyrektorem gdańskiego ogrodu zoologicznego Panem Michałem Targowskim 

Michał Targowski, dyrektor gdańskiego ZOO. W tle zebry. Fot: Michał Targowski
W tym miesiącu moim i Państwa gościem jest dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego Pan Michał Targowski. Tematem naszej rozmowy jest historia, dalszy rozwój gdańskiego zoo, rozmowa o zwierzętach. Życzę miłej lektury. 

Fani ZOO – Jako mały chłopiec napisał Pan wypracowanie, za które dostał dwóję. Nauczycielka uznała, że ma Pan dziwne plany na przyszłość. Jakie? Marzył Pan o byciu dyrektorem ZOO. Wtedy zapewne wszyscy się z tego śmiali, ale dziś już chyba nie, skoro dopiął Pan swego. Jakie wspomnienia towarzyszą Panu z tamtej lekcji i rozmów na temat swojej pasji?

Michał Targowski – Jak zwykle bywa to w życiu towarzyszyło przy tym wiele przypadków… Rzeczywiście takie wypracowanie napisałem. Dostałem za nie ocenę niedostateczną. Może nie za treść "marzenia dziecięce ", ale bardziej za błędy ortograficzne, stylistyczne itp. Kiedy byłem w liceum, myślę że trochę zapomniałem o dziecięcych marzeniach, choć pierwsze egzaminy na wyższą uczelnię zdałem do Akademii Rolniczo Technicznej w Olsztynie na wydział zootechniczny. Niestety nie udało mi się przebrnąć przez pierwszy semestr i wylądowałem w Policealnym Studium Zawodowym w Gdańsku o kierunku…Technologia przerobu ropy naftowej…. Po ukończeniu Studium zdałem na wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Proszę mi wierzyć, nie wiedziałem co będę robił po studiach. W ogóle nie kojarzyłem o możliwości pracy w ZOO, tym bardziej że po studiach zostałem…ornitologiem

Fani ZOO – W pracy w ZOO miał Panu pomagać pies, dlaczego akurat on?

Michał Targowski – To było piękne zdanie użyte w wypracowaniu… „chcę zostać dyrektorem ZOO. Miałbym psa, który by mi pomagał w pracy. W pewnym sensie…” Może też za to w pewnym sensie dostałem dwóje? Faktem jest, że zawsze chciałem mieć psa. Pierwszego jamnika miałem pod koniec studiów. Potem gdy już byłem dyrektorem ZOO (od stycznia 1991 r.) miałem drugiego jamnika – Gobisia. I on często bywał ze mną w pracy. Uwielbiał spacery wieczorne po ogrodzie. Ponieważ nie wykazywał zainteresowania zwierzętami, był „niekolizyjny”. Może właśnie pomagał mi…? W pewnym sensie…

Fani ZOO – Jako dziecko marzył Pan o tym, by zostać dyrektorem ZOO. Jak wiemy marzenie to się spełniło. Jak to się stało, że już za dziecka wiedział Pan czego chce od życia?

Michał Targowski – No to już przedstawiłem w odpowiedziach na poprzednie pytania. Kiedy rozpocząłem pracę jeszcze jako student ostatniego roku w 1979 r. zostałem asystentem działu zwierząt drapieżnych. Wtedy nie śniło mi się, że mogę zostać dyrektorem. Byłem zafascynowany dyrektorem Massalskim, Gucwińskim… Miałem wtedy 24 lata. I to były moje autorytety. Po trzech latach awansowałem na stanowisko kierownika działu hodowlanego. W wyniku pewnych perturbacji… Miasto Gdańsk ogłosiło w grudniu 1990 r. konkurs na stanowisko dyrektora ZOO. Po rozmowach z pracownikami ZOO, przystąpiłem do konkursu i go wygrałem. Zostałem najmłodszym dyrektorem w polskich ogrodach zoologicznych.

Fani ZOO – Gdy był Pan dzieckiem to pracę w ZOO wyobrażał Pan sobie tak jak wygląda ona teraz?

Michał Targowski – Absolutnie nie. Zresztą na przestrzeni 41 lat pracy zmieniło się w zasadzie wszystko. I przepisy prawne dotyczące ogrodów zoologicznych i współpraca międzynarodowa. W latach 90 powstało Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych, do którego w 96 r przystąpiło gdańskie ZOO. To zmieniło wszystko. Zwierzęta przestały mieć jakąkolwiek wartość finansową. Ukrócono handel. Powstały programy hodowlane dla wielu ginących gatunków. Stworzono międzynarodowy system elektronicznej identyfikacji zwierząt. Zmieniło się wszystko. I to na korzyść. Moje pierwsze lata pracy, polegały na uczestniczeniu w sprzątaniu, obserwacji zwierząt, wnioskowaniu o sprawy hodowlane  (oddawanie nadwyżek, sprowadzanie nowych gatunków). Gdy teraz porównam charakter pracy, to wtedy to były wprawki…

Fani ZOO – Pamięta Pan swoją pierwszą i kolejną wyprawę do ZOO?

Michał Targowski
– Nie uwierzycie Państwo, ale moja pierwsza wizyta była w podczas nauki w szkole podstawowej na tzw. czynie społecznym. Jako 12 -13 letni chłopak pracowałem na terenie przyszłego wybiegu dla niedźwiedzi, który nigdy nie powstał.

Fani ZOO – Jako nastolatek musiał Pan podjąć decyzję o tym w jakim kierunku chce się dalej kształcić. Z tego co wiem jest Pan ornitologiem. Dlaczego akurat w tej dziedzinie zoologi postanowił się Pan kształcić?

Michał Targowski – To była najciekawsza specjalizacja na studiach. Dawała możliwość pracy w terenie, daaaaleko od biur, laboratoriów. Moja praca magisterska na pisklętach muchołówki żałobnej i trzciniczka spełniała moje oczekiwania. Praca w terenie. Oczywiście praca w ZOO też daje takie możliwości, choć przyznaję, że pełniąc funkcje dyrektora mam jej zdecydowanie za mało.

Fani ZOO – Jako ornitolog zapewne prowadził Pan długie obserwację ptaków. Czy w tych badaniach zauważył Pan coś co potem miało wpływ na wiedzę o danym gatunku?

Michał Targowski – Miałem możliwość dalszej realizacji mojej pracy magisterskiej w ZOO. Trwało to przez dwa lata. Moje obserwacje dotyczące tych dwóch gatunków, poszerzone o sikory, stanowiły cenny materiał, który przekazałem do Stacji Ornitologicznej w Górkach Zachodnich w Gdańsku

Karmienie pingwinów. Fot: Michał Targowski
Fani ZOO – Obserwacja, których ptaków dawała Panu najwięcej satysfakcji i dlaczego?

Michał Targowski – Zgodnie z moją pracą magisterską, najwięcej obserwacji czyniłem na muchołówkach i trzciniczkach. Ale moje obserwacje dotyczyły też sikor. W pracy dużo czasu – obserwacji poświęciłem kondorom wielkim. W latach 1982, 84, w latach 90 gdańskie ZOO skutecznie rozmnażało te ptaki. Większość piskląt odchowano z jaj umieszczonych w inkubatorach.

Fani ZOO – Jednak swoją karierę w ZOO nie zaczynał Pan od ptaków, a od sekcji ssaków drapieżnych, o których jak Pan mówił w wywiadach nie miał zielonego pojęcia. Jestem ciekaw jakie emocje towarzyszyły Panu podczas spotkania z nieznanym. W końcu drapieżniki, a ptaki to inna bajka.

Michał Targowski – Moje pierwsze miesiące pracy dotyczyły obserwacji zwierząt i pracy pielęgniarzy przy zwierzętach. Uczestniczyłem w tych pracach. Kontakt ze zwierzętami był ekscytujący. Przebywały one wtedy w klatkach  były na wyciągnięcie ręki. Na pewno nie był to dla nich komfort, ale dla mnie była to możliwość podpatrywania bezpośredniego. Zachowanie, reakcja na człowieka, sposób przyjmowania pokarmu, wychowywanie młodych. Nie traciłem kontaktu z ptakami. Zacząłem pełnić samodzielne dyżury i odpowiedzialność przenosiła się na inne działy w tym również ptaki.

Fani ZOO – Tak naprawdę pracę w ZOO znalazł Pan dzięki mamie, która przyniosła ogłoszenie o pracę. Jak już wcześniej wspomniałem chodziło o zwierzęta drapieżne. Czuł Pan wsparcie rodziny w celach realizacji swoich marzeń związanych z pracą w ZOO?

Michał Targowski – Rzeczywiście ogłoszenie o możliwości pracy w ZOO otrzymałem od mojej mamy. Pamiętam dobrze rozmowę kwalifikacyjną. Miałem ogromny plus za sobą. Byłem młody i w dodatku mężczyzną. Obsada biura działu hodowlanego, to były same panie. Moja obecność była dla nich bardzo pomocna. Dlaczego nie było mężczyzn? Płaca w ZOO nigdy nie była wysoka. Musiałem zadowolić się pensją 1900 zł. Wtedy średnia pensja wynosiła 3,5 tys. Pensja taka dla młodego żonatego chłopaka była bardzo mała, ale jakoś wytrwałem.

Fani ZOO – Ile czasu zajęło Panu poznawanie zwyczajów zwierząt drapieżnych?

Michał Targowski – Asystentem na dziale drapieżnych byłem 1,5 roku. Potem była roczna przerwa spowodowana wojskiem… Po powrocie z wojska otrzymałem funkcje kierownika działu hodowlanego, przy zatrzymaniu funkcji asystenta drapieżnych. Polepszyło się finansowo…

Fani ZOO – Czy hodowla zwierząt drapieżnych na przestrzeni lat w jakiś sposób się zmieniła?

Michał Targowski – Bardzo. Przez pierwsze lata, kiedy zostałem dyrektorem, zrezygnowaliśmy z hodowli lwów, lampartów, niedźwiedzi… Nie chcieliśmy hodować dużych drapieżników w klatkach. To były lata zmian dla poszczególnych gatunków. Teraz kiedy obserwuję lwy na 2 ha powierzchni i ich zachowanie, mogę zdecydowanie stwierdzić, że życie tych zwierząt w takich warunkach jest zbliżone do tych które mają na wolności. Choć uczciwie trzeba powiedzieć, że dawna hodowla klatkowa, nie wpływała na „zaniedbanie” zwierząt. Zawsze były w dobrej kondycji, zdrowe i miały „lepszy” kontakt z opiekunem.

Fani ZOO- W Pana ZOO mieszka kilkanaście gatunków zwierząt drapieżnych. Czy dzisiaj też Pan pomaga przy ich pielęgnacji?

Michał Targowski – Mamy świetny zespół asystentów i pielęgniarzy oraz doskonałą opiekę wet. Kier. sekcji drapieżnych p. Beata Kuźniar jest jedną z najlepszych w europejskich ogrodach. Świetna znajomość biologii tych zwierząt, zachowań, potrzeb – kontakty międzynarodowe, dają pewność, że ten dział jest prowadzony wzorowo. Oczywiście w wolnych chwilach uczestniczę we wszystkich zagadnieniach dotyczących zwierząt drapieżnych i innych

żyrafy jedzą obiad. Fot: Michał Targowski

Fani ZOO- Za złoty okres swojego życia uważa Pan czasy kiedy został awansowany na stanowisko kierownika działu hodowli. Dlaczego?

Michał Targowski – To był czas poznawania innych ogrodów. Byłem jedyny, który chętnie wyjeżdżał po zwierzęta, lub ze zwierzętami. Poznawałem pracę w ogrodach Wrocławia, Warszawy, Krakowa i pozostałych. To był swoisty bank informacji, który przydawał się na „ własnym podwórku”. Poznałem wielu wspaniałych ludzi – obecnie też dyrektorów, co bardzo ułatwia współpracę zarówno z ogrodami krajowymi i zagranicznymi.

Fani ZOO – W grudniu 1990 roku odwołano ówczesnego dyrektora ZOO. Nowego kandydata szukano wśród pracowników. Padło na Pana. Jak wiemy już jako dziecko chciał Pan zostać dyrektorem ZOO. Nie miał Pan wrażenia, że życie napisało Panu scenariusz taki, jaki sam sobie Pan kiedyś wyreżyserował?

Michał Targowski – Nie. Byłem mocno zdenerwowany i zestresowany. Po wygranym konkursie, przez pierwsze lata „dyrektorowania” miałem przeświadczenie, że to jest na rok… Miałem wielkie wsparcie od pracowników, ale też od pracowników Urzędu Miejskiego od Prezydenta zaczynając, do referenta. Nie miałem przecież wiedzy o zarządzaniu, finansowaniu, sprawozdawczości itp. A był to czas przemian w Polsce i trzeba było się nie tylko uczyć ale umiejętnie przestawić na nowe tory. To już nie tylko zwierzęta…

Fani ZOO – Żeby dostać upragnioną posadę dyrektora ZOO musiał Pan napisać pracę na temat tego jak wyobraża sobie dalszy rozwój gdańskiego ZOO. Wspominał Pan w niej, że do ZOO trzeba sprowadzić słonie. Potem padł blady strach bo nie wiedział Pan jak to zrobić. Udało się. Został Pan dyrektorem ZOO, a dziś wiemy, że do ogrodu przyjechały słonie. No właśnie, jak się Panu udało sprowadzić słonie do Gdańska?

Michał Targowski – Tak rzeczywiście było. Pomógł też przypadek. Otrzymaliśmy propozycję z ZOO Rostock aby przyjąć słonicę afrykańską Mongu. Za darmo z przywiezieniem do gdańskiego ZOO. Było to wielkie święto, zakłócone fatalną pogodą. Lał deszcz, który zniweczył nasze przygotowania. Wszystko odbyło się przy „pustych trybunach”. Ale dla całej załogi było to wielkie święto.

Fani ZOO – Gdy zaczynał Pan pracę w ZOO, to zapewne kolekcja zwierząt była inna. Z których gatunków Pan zrezygnował i dlaczego?

Michał Targowski – Zrezygnowaliśmy z gatunków, które były w złych warunkach lokalowych. Oprócz niektórych gatunków drapieżnych, małpy wtedy też eksponowane w ciasnych klatkach, gady, i niektóre kopytne. W każdym roku poprawialiśmy standardy i sprowadzaliśmy te zwierzęta dla których mieliśmy przygotowane nowe – lepsze warunki.

Fani ZOO – Jakie gatunki zwierząt pozyskał Pan na początku swojej pracy na stanowisku dyrektora ZOO?

Michał Targowski
– Od momentu, kiedy nasz ogród przystąpił do Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych, przybyło wiele nowych gatunków, których wcześniej nie mieliśmy… hipopotamy karłowate, wilki grzywiaste, tapiry, szympansy, orangutany, żyrafy, surykatki, wielbłądy, pelikany, flamingi…. Można by mnożyć…

Fani ZOO – Napisał Pan pracę o tym jak chciałby rozwijać gdańskie ZOO. Które punkty z tej pracy udało się Panu zrealizować, a których nie?

Michał Targowski – Ogród ma opracowaną koncepcję rozwoju. To wszystko wymaga dużych nakładów finansowych. Ale na pewno udanymi inwestycjami były: gazyfikacja ZOO wcześniej było 17 lokalnych kotłowni koksowych. Utwardzenie 5 km alejek zwiedzania, nowa małpiarnia, wyspa gibbonów, nowe woliery dla ptaków, wybiegi fosowe dla zwierząt kopytnych, żyrafiarnia, lwiarnia, pawilon dla mandryli. Obecnie projektowana jest duża inwestycja „ptaki Afryki”. Może za trzy lata stanie piękny obiekt.

Fani ZOO – Jak wyglądało gdańskie ZOO w chwili kiedy obejmował Pan stanowisko dyrektora?

Michał Targowski – ZOO było inne, ale czasy były też inne. ZOO było miejscem parkowo leśnym, głównie z dużymi wybiegami dla kopytnych. Brakowało infrastruktury, którą stworzyliśmy. No i mnóstwo klatek. Małych i niewygodnych.

Fani ZOO – Praca na stanowisku dyrektora ZOO była Pana marzeniem, ale też obawą, że sobie z tym zadaniem nie poradzi. Czy dziś już wszystkie te obawy minęły?

Michał Targowski – Dyrektoruję od 30 lat. Na pewno posiadłem duże doświadczenie. Od dwóch kadencji jestem przewodniczącym Stowarzyszenia Polskich Ogrodów Zoologicznych. Jestem też członkiem prestiżowej Światowej Organizacji Ogrodów Zoologicznych. Jest coraz mniej obaw. Ale i lata lecą. Coraz bliżej emerytura.

Fani ZOO – Co uważa Pan za swoją największą porażkę na stanowisku dyrektora, a co za największy sukces?

Michał Targowski – Na pewno porażką było zagryzienie nowej samicy lwa przez samca na oczach zwiedzających. Potężny hejt i sumienie gryzące do dzisiaj, choć minęło już 7 lat. Żyrafiarnia i lwiarnia są niewątpliwymi sukcesami. Lwiarnia i wybieg są najpiękniejsze w europejskich ogrodach…Tak mówią koledzy z innych ZOO.

Fani ZOO – Gdyby ktoś poprosił dziś o napisanie kolejnej pracy na temat dalszego rozwoju gdańskiego ZOO, to co by Pan w niej umieścił?

Michał Targowski – Pawilony całoroczne dla zwierząt Ameryki Południowej, nowa słoniarnia oraz dalsza modernizacja ZOO na terenach niezagospodarowanych w stronę Oliwy.

Jedyny w Polsce orangutan. Fot: Michał Targowski

Fani ZOO – W jakim kierunku będzie się w najbliższej przyszłości rozwijać gdańskie ZOO?

Michał Targowski – Wszystko zależy od finansów Gminy. Dopóki ZOO będzie jednostką budżetową, rozwój będzie powolniejszy. Przekształcenie ogrodu w spółkę miejską 
(Wrocław, Łódź) na pewno przyczyniło by się do szybszego rozwoju. Były takie plany, ale obecna sytuacja (Covid) na pewno oddali te plany.

Fani ZOO – Jakie ma Pan marzenia, które chciałby zrealizować w ZOO?

Michał Targowski – To co powiedziałem wcześniej. Dalsza modernizacja dotycząca nowych pawilonów. Na więcej w obecnej sytuacji nie można liczyć. Co z tego że ZOO posiada wariant rozwoju za…300 mln zł. Teraz to niemożliwe.

Fani ZOO – Jakie gatunki zwierząt zaliczyłby Pan do najcenniejszych prezentowanych w ZOO i dlaczego?

Michał Targowski – Szympansy, gerezy, lutungi jawajskie, kondory, lwy angolskie, pandy małe, binturongi, wilki grzywiaste, oryksy szablorogie. To są gatunki skrajnie zagrożone wyginięciem.

Fani ZOO – Które gatunki zwierząt z łatwością rozmnażają się w gdańskim ZOO, a które niestety nie?

Michał Targowski – Prawie wszystkie kopytne, gerezy, lutungi, patasy, ptaki wodne, wilki grzywiaste… Właściwie większość gatunków, które żyją w stadzie lub w parach dają nam przychówki.

Fani ZOO – Czy w tym roku do ZOO przyjadą nowe gatunki zwierząt?

Michał Targowski – Przyjechały już ursony. Mamy nową parę pand małych, kotów arabskich (szalenie rzadkie). Nie można myśleć o nowych gatunkach, jeśli nie ma dla nich nowych wybiegów.

Fani ZOO – Jak wygląda zwiedzanie gdańskiego ogrodu zoologicznego w czasach pandemii?

Michał Targowski
– Ogród był zamknięty od 18.03 do 18. 05. Do końca czerwca była limitowana sprzedaż biletów tylko on line. Od lipca wszystko wróciło po staremu.

Fani ZOO – Czy odwiedzający gdańskie ZOO stosują się do wszystkich wytycznych?


Michał Targowski – Niestety, prawie nikt nie chodzi w maseczkach. Odległości nie są zachowane. Na szczęście wszystkie zasady zwiedzania Zoo są przestrzegane.

Fani ZOO – Na koniec chciałbym zapytać jak wyobraża sobie Pan dalsze funkcjonowanie ogrodów zoologicznych w kraju i na świecie?

Michał Targowski – Ogrody przeżywają trudny moment spowodowany pandemią. Większość ZOO w Europie i na Świecie są samofinansujące. Przeżywają wielki kryzys. Coraz więcej jest stowarzyszeń, organizacji przeciwnych ZOO. Europejskie Stowarzyszenie wytyczyło bardzo rygorystyczne zasady funkcjonowania ogrodów, będących członkami. Są one przestrzegane. Ogrody nie przyjmują zwierząt z niewiadomych źródeł, Powstają liczne programy koordynowane przez specjalistów dla gatunków ginących. Nie ma rywalizacji w pomnażaniu ilości gatunków. Nie handluje się zwierzętami. To daje duże nadzieje, że ogrody przetrwają. Trzeba pamiętać, że w ogrodach zoologicznych żyją gatunki których już nie ma w środowiskach naturalnych. I to właśnie ogrody realizują trudne i drogie programy powrotu do natury dla coraz szerszej ilości gatunków. Gdańsk uczestniczył w programach powrotu do natury dla oryksów szablorogich, foki szarej, osłów somalijskich, czy rysia europejskiego. Ogrody organizują kampanie międzynarodowe dot. Ochrony orangutanów, małp Afryki, Gadów. To jest ta druga strona medalu funkcjonowania współczesnych ogrodów zoologicznych.

Dziękuję. Michał Targowski

Relacja z wizyty w płockim ogrodzie zoologicznym - lipiec 2020

Oryksy szablorogie z młodym. Fot: Erwin
Kolejnym punktem naszej wycieczki na ziemię płocką był tamtejszy ogród zoologiczny. Na początku mieliśmy problemy z zaparkowaniem samochodu. Jeden parking był w budowie, drugi w połowie zapełniony, druga połowa w remoncie. Trzeci najmniejszy przy Norbertańskiej był już zapełniony. Udało nam się znaleźć wolne miejsce przy cmentarzu. Obecnie nad torami trwa budowa nowej kładki. Stara będzie czynna do chwili, aż drogowcy nie oddadzą nowej do użytku. Przy kasie można sobie pobrać darmowe mapki. Jest też płyn do dezynfekcji. Kupiliśmy bilety w cenie 25 zł za osobę. Pierwszy punkt na mapie ZOO jest nieczynny dla zwiedzających. Mowa oczywiście o pawilonie marmozet. W ten sposób nie udało nam się zobaczyć pancerników. Pawilon ptaków egzotycznych również był zamknięty. Mogliśmy zobaczyć tylko te ptaki, które są w wolierach zewnętrznych. W tym momencie zaczęły nas kąsać komary. Nie dało się dłużej posiedzieć przy danym zwierzęciu, bo przyjmując pozycję bezruchu natychmiast gryzły nas komary. W tej kwestii ZOO powinno jak najszybciej przeprowadzić odkomarzenie. W takich warunkach nie da się zwiedzać ogrodu.

W wolierach przy kasie widzieliśmy miko czarne, tamaryny dwubarwne, gibbona ungko i ursona. Saki białolica była wewnątrz pawilonu. Po wizycie u surykatek zajrzeliśmy do pawilonu Terrarium. Przed wejściem widnieje tabliczka z napisem absolutny zakaz wstępu bez maseczek. Oczywiście sporo ludzi wchodziło bez. Założyliśmy z Łukaszem, ale teraz wiem, że to było głupie. Po pierwsze nikt nie sprawdzał czy ktoś zakrywa nos i usta, po drugie człowiek się tylko dusił. Pamiętajcie, że zgodnie z prawem noszenie maseczek w miejscach zamkniętych jest tylko zaleceniem, a nie obowiązkiem o czym mówi chociażby najnowszy wyrok sadu w tej sprawie. Miejmy nadzieję, że niebawem ZOO zadba o całkowity komfort odwiedzających. W pawilonie widzieliśmy leniwce, słynną samice aligatora, owady, węże, jaszczurki, żaby i żółwie. Mieści się tutaj również hala wolnych lotów, gdzie mieszkają ptaki i gady. W podziemiach mieszczą się akwaria z rekinami, płaszczkami, piraniami, rafą koralową i wieloma innymi rybami. Jest też szczupak.

Zebra Hartmanna. Fot: Erwin
W wolierze przechodniej podziwialiśmy ibisy purpurowe i czczone oraz kaczki. Przy wybiegu żyraf znowu kąsały nas komary. Największy ruj był jednak przy wolierach sów. Tam czułem się jak bohater filmu, Nikomu nie życzę takich doznań. Szybko zobaczyliśmy sowy i poszliśmy do pingwinów. Wyszło słońce więc z komarami na chwilę był spokój. Jedna z wolier sów jest obecnie w remoncie. Zajrzeliśmy też do klatki, gdzie kiedyś mieszkały niedźwiedzie, wilki, czy małpy. Dawne ZOO to jednak nie była oaza zwierząt. Kolejnym punktem na naszej trasie były antylopy oryks szablorogi. W stadzie pojawił się maluch. Cały czas trzymał się blisko matki. Na przeciwko wybiegu stoją woliery. Kiedyś były w niej bażanty, a obecnie stoją puste. W drodze do mini - zoo widzieliśmy kondory wielkie, osły somalijskie, zebry Hartmanna, orłany, orłosępy oraz sowy. W zwierzyńcu były kury, króliki, owce i kozy. Kucyk był w domku i nie chciał nam się pokazać. Przed wejściem do mini - zoo jest płyn do dezynfekcji. Wychodząc stwierdziliśmy, że jest gorzki, co oznacza, że odstrasza komary. Wysmarowaliśmy się nim i nadeszła długo wyczekiwana ulga. Komary przestały nas gryźć. Także będąc w ZOO psikajcie się do woli, to odstraszy komary. Ze zwierzyńca udaliśmy się w kierunku pandy małej, osła Poitou, który nie wyszedł na wybieg oraz fok szarych. Widzieliśmy jedną fokę, która nie miała dostępu do basenu głównego.

Od fok poszliśmy w kierunku placu z altankami. Tutaj też jest płyn do dezynfekcji i nikt nie patrzy co z nim robicie, także smarujcie ciało przed komarami. Naprawdę pomaga. Tapira malajskiego spotkaliśmy w tym samym miejscu co trzy lata temu. Leżał znudzony z nadzieją, że kiedyś będzie miał towarzystwo. Na przeciwko jego wybiegu w klatce spały pantery perskie. Na sąsiednim wybiegu drzemkę ucinały sobie także lwy. Obok placu zabaw powstały nowe woliery dla ptaków. Łącznie jest ich trzy. Pierwsza jest pusta, w drugiej mieszka olśniak himalajski, a trzecią zamieszkują kitty. Od placu zabaw prowadzą schody do wybiegu wilków grzywiastych i makaków japońskich. W parku linowym było kilka osób. Stromym zejściem poszliśmy w kierunku gibbonów czapnik. Tutaj też mają młodego. Zresztą spore przedszkole jest też u makaków japońskich. Na stawie siedziały dwa pelikany. Potem krótka wspinaczka na szczyt i podziwianie Wisły.

Osły somalijskie. Fot: Erwin
Nowymi mieszkańcami ZOO są pieski preriowe. Zamieszkuję one klatkę po cietrzewi. Przyjechały z ZOO Leśne Zacisze w Lisowie pod Kielcami. Ich sąsiadami są kangury rude. Z jednej torby wystawała noga malca. W tej części ogrodu widzieliśmy także tygrysy, panterę śnieżną i gorale chińskie. Idąc w stronę wyjścia mijaliśmy wolierę tragopanów, odkrytą wolierę pawi. Wybieg reniferów fińskich leśnych jest tak zarośnięty, że trudno jest wypatrzeć zwierzęta. Na szczęście nam się to udało. Rodzina danieli również ma potomka. W wolierze spacerowały też żurawie mandżurskie. Na koniec podziwialiśmy ganiające się słonie indyjskie. Wróciłem się też do osła Poitou, ale dalej nie wyszedł z domku. Miałem za to okazję zobaczyć spacer tapira z legowiska do wody. Zwiedzanie ZOO zajęło nam ponad 3 godziny.

Płockie ZOO należy do grona najpiękniejszych tego typu miejsc w kraju. Na uwagę zasługuje piękna roślinność, zadbane wybiegi, duże woliery. Niestety od naszej ostatniej wizyty, która miała miejsce trzy lata temu coś się zmieniło. Niestety w ZOO jest dużo mniej zwierząt.

Trzy lata temu były trzy żyrafy, teraz są dwie
Trzy lata temu były dwie lwice i lew, teraz jest o jedną lwicę mniej.
Trzy lata temu było pokaźne stado oryksów szablorogich teraz są trzy dorosłe i młode.
Trzy lata temu było duże stado osłów somalijskich, teraz pozostały już tylko dwa
Trzy lata temu stado makaków japońskich było ogromne, teraz mocno się kurczyło.
Trzy lata temu były trzy zebry Hartmanna, teraz widzieliśmy dwie.
W basenie pływała jedna foka
Nie widzieliśmy białego daniela
Skurczyła się również liczba ptaków
Do ZOO przyjechały jedynie pieski preriowe.

Jedyny w Polsce tapir malajski. Fot: Erwin
Jak więc widzicie od strony logistycznego ZOO nie zmieniło się wcale. Tylko tych zwierząt obyło. Mam nadzieję, że jak przyjadę następnym razem, to w ZOO będzie więcej zmian na plus. No i te komary - przekleństwo.

W tym roku cena biletów uległa zmianie. Normalny z 22 zł kosztuje teraz 25 zł. Rozumiem, że podwyżka była potrzebna, ale nie może być też tak, że podnosi się ceny, a zamyka pawilony. Jeżeli coś w ZOO jest zamknięte i nie dostępne dla gości, to należałoby obniżyć cenę biletów, gdyż ogród nie może obecnie świadczyć pełnej oferty. Poza tym cena poszła w górę, w ZOO jest mniej zwierząt...

Ogólnie polecam Wam to ZOO, bo jest piękne. Nie bez powodu magazyn "Fani ZOO" nagrodził w ubiegłym roku ogród dając mu pierwsze miejsce w rankingu miejskich ogrodów zoologicznych w Polsce.

Zdjęcia mojego autorstwa dostępne są TUTAJ.


Relacja z wizyty w warszawskim ogrodzie zoologicznym - lipiec 2020. 

Wydra europejska. Fot: Erwin
Wczoraj z samego rana wybrałem się z siostrami na wycieczkę do Warszawy. Zaraz po przyjeździe na miejsce udałem się na spacer do ZOO. Do kasy dotarłem tuż po godzinie 9:00. Kupiłem bilet w cenie 30 zł i ruszyłem na zwiedzanie. Tym razem nie trzymałem się głównej trasy zwiedzania. Najpierw poszedłem do wydr, niedźwiedzi polarnych, fok, wilków grzywiastych, sów, ptaków wodnych i pingwinów. Później udałem się w kierunku osłów domowych, pelikanów, gibbonów, emu i nosorożców indyjskich. Ten ostatni spożywał właśnie śniadanie. Następnie wróciłem się na aleję główną i poszedłem zobaczyć bociany, żurawie, ptaki ozdobne, ptaki drapieżne, gepardy, żubry, oryksy szablorogie, koby nilowe, pantery śnieżne. Irbisy rzadko udawało mi się wypatrzeć. Ruch w ZOO po 10:00 robił się coraz większy, więc zwierzęta lubiące ciszę powoli się chowały. Po panterach poszedłem podziwiać zebry, osły somalijskie, wielbłąd dwugarbne, jaki i konie Przewalskiego. Tradycyjnie nie udało mi się wypatrzeć tygrysa. Po dłużej przerwie na wybiegu pojawiły się lwy.

Woda w basenie hipopotamów nilowych była spuszczona. Jednego zwierzaka wraz z piraniami widziałem w pawilonie. Zajrzałem też do mant. Po wyjściu z domu hipopotama udałem się do antylop bongo, ursonów, pawilonu insektarium. Jaguar postanowił się schować, więc poszedłem do pudu, które też się ukryły. W takim razie zajrzałem do żyraf. Na szczęście były na wybiegu, gdyż pawilon jest nieczynny. Przez to nie udało mi się zobaczyć tamaryn. Surykatki i pigmejki były na dworze. Jak nigdy do zdjęć pięknie pozował mi serwal. Ludzie omijają klatkę dawnego likaona, bo nie widzą, że jest tam niedźwiedź brunatny. Zwierza jednak ciężko się ogląda gdy jest za krzakami. Minąłem Chatę pod Strzechą i poszedłem do herpetarium. Górna część budynku była wyłączona dla zwiedzających.

Jedyne w Polsce niedźwiedzie polarne. Fot: Erwin
Z Herpetarium udałem się do nahurów, takinów, gorali, alpak, kondorów królewskich. Po chwili byłem już w słoniarni, gdzie podziwiałem góralki skalne. Zwierzęta zyskały nową klatkę na zewnątrz. Na wybiegu słoni spacerowały dwa olbrzymy. Nigdzie nie mogłem znaleźć trzeciego. Obok ich wybiegu budują kolejny lokal gastronomiczny. W stołecznym ZOO powstają one jak grzyby po deszczu. Szkoda, że w takim tempie nie przybywa nowych pawilonów. Tradycyjnie szympansy i goryle były u siebie w domu. ZOO opuściły żurawie mandżurskie. Ich klatka stała pusta. Wróciłem się do zwierząt Australii. Widziałem kazuary hełmiaste, kangury rude i walabie Benetta. W ptaszarni jak i w każdym innym pawilonie obowiązuje ruch jednostronny. Oprócz egzotycznych ptaków widziałem leniwce. Pancernika jak zwykle nie da się wypatrzeć. Z ptasiego świata wybrałem się do sik wietnamskich. Potem wypatrzyłem pandę małą. Pawilon małp jest odgrodzony płotem. Małpy ogląda się więc z daleka. Akwarium tradycyjnie to samo. Na koniec zajrzałem do ptaszarni, flamingów, wróciłem się jeszcze do fok i niedźwiedzi polarnych, których już nie było. Zwiedzanie zakończyłem kilka minut przed godziną 14:00.

Wczorajszy spacer dał mi dużo do myślenia. Jak tak dalej pójdzie to niebawem ZOO będzie mi przypominać łódzkie z przed lat. Na wybiegach była trwa aż po pas. Tak samo na terenach zielonych. Ogólnie ZOO było zaniedbane jeżeli chodzi o trawniki. Wszędzie były chwasty. pokrzywy, wysoka trawa. Przez to gryzły komary. Nie rozumiem skąd to lenistwo, by nie zadbać o wygląd ZOO. Wiele osób, które mijałem mówiło do siebie, że trawa jest za duża, nie widać zwierząt, a na trawnikach jest syf. Rok temu jeszcze jakoś to wszystko wyglądało, ale w tym po prostu przykry widok. Przecież kosiarka lub paliwo do niej nie jest drogie. Poza tym można użyć kosy. Czasem kwiaty ginęły w tych chwastach. Denerwowało mnie też to, że ludzie nie wyrzucali śmieci do kosza, tylko po ławkach lub gdzie popadnie.

Pingwiny tońce. Fot: Erwin
Wczoraj do 10:00 w ZOO było pusto, dlatego bez problemu widziałem manula, wydry, niedźwiedzie polarne, wilki grzywiaste, czy pantery śnieżne. Jaguara widziałem przez chwilę. Nie udało mi się wypatrzeć pudu, ursonów, kilku małp. Około 11:00 w ogrodzie był już tłok. W pawilonach trzeba zakładać maseczki, ale nikt tego nie sprawdza. Nie ma limitu odwiedzających więc na raz w danym miejscu są tłumy. Najwięcej było ich w Herpetarium i Akwarium. Ludzie nie trzymają dystansu społecznego od siebie.

W warszawskim ZOO jest też mniej zwierząt niż przed rokiem. Nie zobaczymy już makaków czubatych, wołów piżmowych i żurawi mandżurskich. Nowymi mieszkańcami ogrodu są lemurie czarne, których nie udało mi się wypatrzeć. Pamiętacie jak przed tygodniem pisałem wam, że w płockim ZOO odchudzono stada? To samo jest teraz w Warszawie. Widziałem dwa słonie afrykańskie, a powinny być trzy. Wypatrzyłem tylko dwa szympansy, a powinno być ich więcej. Nigdzie nie było też lemurów wari czarno białych. Podczas karmienia na wybiegu był tylko jeden wielbłąd dwugarbny. Gdyby było ich więcej to by wyszły z domku, bo przecież nie odmówiły by sobie świeżej trawy. Zresztą w domku też nic nie widziałem. Pozostały już tylko dwa jaki. Na tyłach wybiegu takinów widziałem jednego gorala chińskiego. Tak samo z nosorożcami indyjskimi. Był jeden. Nie wiedząc czemu również hipopotam nilowy był jeden. Drugi musiał być schowany, albo go nie ma. Przecież nie siedziałby cały czas pod wodą. Żyraf jest obecnie trzy. Miałem wrażenie, że mniej jest alpak i wikunii. Nadal duże stada tworzą siki wietnamskie, koby nilowe, czy nahury.

Śniadanie nosorożca indyjskiego. Fot: Erwin
Tradycyjnie w ZOO jest dużo punktów gastronomicznych, aż za dużo co by nie powiedzieć o połowę można je zmniejszyć, ale niestety powstają kolejne. Toalety są bezpłatne.

Pamiętacie relację z ZOO z roku ubiegłego, gdzie pisałem, że jak pojadę do Warszawy za trzy lata to będzie to samo? Przez pandemię musiałem zmienić plany, dlatego ponownie przyjechałem do Warszawy. Tegoroczne plany trzeba przełożyć na lepsze czasy.

Zdjęcia mojego autorstwa dostępne są TUTAJ.


Relacja z wizyty w krakowskim ogrodzie zoologicznym - lipiec 2020. 

Mangustolisek afrykański - nowi mieszkańcy ZOO. Fot: Erwin
W dniu wczorajszym wybrałem się na wycieczkę do krakowskiego ZOO. Na miejscu byłem tuż po godzinie 10:00. Do kasy ustawiła się ogromna kolejka. Zwiedzających przybywało z każdą minutą. Po chwili zauważyłem kilka autokarów wycieczkowych. Wiedziałem, że zwiedzanie ogrodu łatwe nie będzie. W tym roku osoba dorosła za wstęp zapłaci 22 zł (to o 4 zł więcej niż przed rokiem). Spacer po ZOO zaplanowałem sobie główną trasą zwiedzania. Najpierw zobaczyłem ptaki i flamingi. Później skręciłem w kierunku papug. Po chwili pierwsze zdziwienie. W ogrodzie nie zobaczymy już aguti złocistych. Ich miejsce zajęły mangustoliski afrykańskie. 4 zwierzaki świetnie pozowały mi do zdjęć. Ich sąsiadami są surykatki. W wolierach papug i ptaków egzotycznych nie zauważyłem zmian. Również na stawie mieszkały te same ptaki co przed laty. Na drugim stawie dostrzegłem kazarki rajskie, które przyjechały z ZOO Leśne Zacisze. Samotnie spacerowały sobie nie zwracając uwagi na innych. Wydra niestety spała w pniu. Postanowiłem odwiedzić ją jeszcze przy wyjściu.

Kolejnym punktem mojej trasy zwiedzania były klatki z małymi kotami. W pierwszej części mieszkają karakale, serwale, oceloty, chausy (chausy wcześniej mieszkały w klatkach przy pawilonie zwierząt nocnych), koty argentyńskie. Później cofałem się do wolier sów i kolejna niespodzianka. Nowymi mieszkańcami jest para czubaczy rudych. W drugiej klatce była sowa, a w trzeciej orły. Po drugiej stronie też zaszły zamiany. W małych klatkach nie było już szopów praczy, o których wspominałem nie raz. Ich miejsce zajął fenek przeniesiony z pawilonu nocnych zwierząt. Obok niego był kot arabski, hirara, żbik (także przeniesiony), wiewiórka trójbarwna. Byłem ciekaw co zastanę przy pawilonie nocnych zwierząt. Kolejne klatki choć odkryte zamieszkują jeżozwierze, otocjony, borsuki i lisy polarne. 

Nowym mieszkańcem ZOO jest para binturongów orientalnych. Fot: Erwin
Popatrzyłem na zebry i kolejna niespodzianka. Wilk grzywiasty zajmuje dziś nie tylko swój wybieg, ale i wilków europejskich. Tych drugich już nie zobaczymy w ZOO. Tradycyjnie spotkałem tapira śpiącego przy domku. Strusie nandu szukały na wybiegu smacznych kąsków. Pawilon żyraf jest nieczynny, można wejść jedynie do strefy toalet. U kułanów mają powód do dumy. Urodził się maluch. Do wybiegu jeleni europejskich nie ma obecnie dojścia. Robotnicy coś robili przy ogrodzeniu. Jeleni też nie widziałem. Popatrzyłem na żyrafę i markury. U tych drugich też mają dziecko. Poszedłem zatem do strefy leśnej, gdzie widziałem nilgau, jelenie barasinga, daniele (kilkoro młodych było), osły domowe, jelenie milu, które szybko się spłoszyły i mundżaki chińskie. W mini – zoo jak zawsze tłok. Nie zobaczymy już tam świń zwisłobrzuchych oraz gwanako. Z kozami mieszkają dwie lamy, a z owcami jedna wikunia.

Z mini – zoo udałem się do wielkich kotów. Jak nigdy wszystkie były na wyciągnięcie ręki. Najpiękniej do zdjęć pozował tygrys i lwica. Pomiędzy sowami, a żurawiem mandżurskim zrobiłem sobie przerwę. Wreszcie dotarłem do klatek przy pawilonie nocnych zwierząt. Oczywiście pawilon był nieczynny. Góralków w klatce nie było, za to ich sąsiadami są binturongi orientalne. To przez nie zaszły zmiany meldunkowe w ZOO. Ich sąsiadami są rysie, a następnie szopy pracze, które wróciły do swojego starego domu. Na końcu mieszkają ostronosy rude. W klatach wielkich ptaków bez zmian. Orły, kondory i sępy. Klatki lemurów prawie puste. Jedynie katty były i jeden wari. Widziałem też tamaryny. W największej wolierze mieszka kondor i sowy. Doszedłem do klatki manula i wróciłem się do wielbłądów. Dalej poszedłem ku elandom, emu, walabiom, reniferom, addaksom, kobom liczi, koniom Przewalskiego, auri, wikunii i hipopotama karłowatego. Potomstwa doczekały się elandy, renifery i arui. Addaksy i renifery zamieniły się wybiegami. Dzięki temu na wybiegu można było zobaczyć całe stado addaksów, a nie jak dotychczas tylko połowę. W małpiarni bez zmian. Moje zdanie na temat warunków bytowych małp znacie więc nie będę się powtarzał. Na wprost klatek dla małp nadal stoją klaty kotów drapieżnych. Rozwieszono na nich banery z informacją o budowie wybiegu szympansów i makaków japońskich.

Samice antylop nilgau. Fot: Erwin 
Przy środkowej alejce bez zmian. Spacerując nią widziałem pandy małe, uchatki patagońskie, marabuty, sitatungi, lamy, pingwiny, koby śniade i zebry. Takinów nie było na wybiegu. U sitatung prawdziwe przedszkole. Dostrzegłem dwa maluchy. Wróciłem się jeszcze ku jeleniom, ale nadal ich nie było. Na koniec poszedłem zobaczyć słonie, które mieszkają tuż przy wyjściu z ZOO. Pawilon gadów i ryb jest nieczynny. Zwiedzanie zajęło mi pięć godzin i trzydzieści minut.

Krakowskie ZOO należy do grona najpiękniejszych ogrodów zoologicznych w Polsce. Trawniki są tu skoszone, zieleń jest zadbana, mnóstwo kwiatów, czysto. Ogólnie wzór do naśladowania. Tylko te klatki dla zwierząt i wybiegi. Tutaj bym wiele zmienił. Oby w przyszłości ktoś nad tym pomyślał i dał kotowatym jak i małpom godne warunki do życia. Samo ZOO jest warte odwiedzin. Co roku tutaj wracam i za każdym razem czuję niedosyt.

W dni powszednie samochody można zaparkować przed samym ZOO. Z rana musicie się spieszyć by znaleźć miejsce parkingowe. Najwięcej gości jest tu pomiędzy 10 a 14. Później robi się luźniej. Wszystkie parkingi są płatne. Toalety na terenie ZOO są bezpłatne. Punkty gastronomiczne znajdują się przy wejściu, obok mini – zoo i przy basenie pingwinów. Z pod Stadionu Cracovii do ZOO dojedziecie autobusem linii 134. W dni powszednie kursuje co 20 minut, w weekendy co 10.

Zdjęcia mojego autorstwa dostępne są TUTAJ.

Tygrys syberyjski. Fot: Erwin

Relacja z wizyty w ZOO Leśne Zacisze - sierpień 2020. 

Kangur rudy. Fot: Erwin 
W dniu dzisiejszym wraz z Łukaszem wybrałem się na spacer do ZOO Leśne Zacisze. Zanim rozpoczęliśmy zwiedzanie spotkaliśmy się Panem Pawłem i jego córką Karoliną. Zapewne czytaliście nasze poprzednie relacje, dlatego nie będę się powtarzał w kwestii trasy zwiedzania. Wybraliśmy drogę zgodnie z wyznaczoną trasą zwiedzania. Od naszej ostatniej wizyty zaszło kilka zmian. Do ogrodu przyjechał legwan zielony. Zamieszkał w terrarium obok uistiti białouchych. Do nowej woliery wprowadziła się wielka papuga ara meksykańska. Papużki faliste również zyskały nowych lokatorów. Swoją wolierę dzielą z parą wieloszponów szarych. Jeżeli chodzi o inwestycje to pomiędzy wybiegiem blesboków, a bawoła afrykańskiego leśnego powstaje nowy wybieg ze skałkami. Dawny wybieg dzików także się zmienił. Obecnie trwa wymiana ogrodzenia na drewniane. Co prawda słońca nie było, ale pogoda była całkiem przyjemna. Jeżeli chodzi o zwiedzających to sporo osób było z innych województw. Zaważyliśmy samochody z rejestracjami z Radomia, Warszawy, Krakowa, Mikołowa, Legnicy, Ostrowca Świętokrzyskiego, Jędrzejowa, Powiatu Kieleckiego, Kielc. Jednym słowem świętokrzyskie ZOO staje się coraz bardziej popularne.

Zoo Leśne Zacisze nie zwalnia tempa i nadal jest liderem wśród wszystkich prywatnych ogrodów zoologicznych w kraju. To własnie tutaj dzieje się najwięcej. Właściciele cały czas inwestują, remontują, sprowadzają nowe gatunki zwierząt. Co roku goście mogą liczyć na wiele nowości. W tym roku mimo pandemii i kilkumiesięcznej przerwie ogród dalej się rozwija i nie stoi w miejscu. Państwo Zawadzcy traktują swój park jak swoje drugie dziecko, dlatego pielęgnują, dopieszczają, dbają o każdy szczegół. W ZOO panuje rodzinna atmosfera. Dużo jest tutaj kwiatów, krzewów, drzew. Nie brakuje hamaków, leżaków, ławek. Przy placu zabaw znajdują się stoliki oraz grill. Do dyspozycji gości jest bezpłatny parking jak i toaleta. Osoba dorosła za wstęp zapłaci 25 zł, dziecko 20 zł.
Leśne Zacisze to nasze ulubione miejsce na mapie województwa świętokrzyskiego. Z czystym sumieniem polecamy wam wizytę tutaj. Na pewno będziecie zadowoleni. Serdecznie zapraszamy.

Zdjęcia mojego autorstwa dostępne są TUTAJ. 

Antylopa gnu brunatne. Fot: Erwin

A  K  T  U  A  L  N  O  Ś  C  I 


Polska: 

Leśne Zacisze - nowym mieszkańcem ZOO jest legwan zielony. Można go zobaczyć w terrarium obok małpek uistiti.
Ledwo pojawiły się w ZOO, a już wykluło się potomstwo. Mowa oczywiście o żurawiu białoszyim. Możecie je zobaczyć na wybiegu obok lwa. 
Przy wejściu do Skansenu Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni zawisł baner promujący ZOO Leśne Zacisze. Miejmy nadzieję, że dzięki tej współpracy zwiększy się liczba odwiedzających ZOO jak i Skansen. 

Nowym mieszkańcem ZOO jest legwan zielony. Fot: ZOO Leśne Zacisze 

Pisklę żurawia białoszyjego w towarzystwie młodych pawi Fot: ZOO Leśne Zacisze

Na płocie Skansenu w Tokarni zawisł baner promujący ZOO. Fot: ZOO Leśne Zacisze 
Kraków -  tamtejszy ogród zoologiczny wzbogacił się o trzy nowe gatunki zwierząt. Z węgierskiego ZOO w Szegedzie przyjechała para binturongów orientalnych. Zwierzęta zamieszkały w klatce obok pawilonu nocnych zwierząt. Sąsiadami sów i orłów jest para czubaczy rudych. Ponadto sąsiadami surykatek zostały mangusty lisie. Łącznie jest ich cztery. Tym samym ZOO straciło trzy inne gatunki ssaków. W mini - zoo nie zobaczymy już świń zwisłobrzuchych. Ich wybieg obecnie stoi pusty. Kolejną stratą są wilki europejskie. Ich wybieg zajmuje dziś wilk grzywiasty. Wspomniane przeze mnie mangusty lisie mieszkają na wybiegu aguti złocistych, których też już nie ma w ZOO. 
Część małych ssaków zmieniła swoje adresy zamieszkania. Szopy pracze trafiły do większej klatki. 
Na pewno w ZOO nie zobaczymy już gwanako i żenety. W tym przypadku mam wrażenie, że tych zwierząt nie było już w zeszłym roku. 

W tym roku więcej zapłacimy za bilety wstępu. Szczegółowy cennik poniżej.
Bilet normalny 22 zł (drożej o 4 zł)
Bilet ulgowy 15 zł 
Bilet roczny imienny 200 zł 
Posiadacze Krakowskiej Karty Rodzinnej 3+ 11 zł dorośli, 8 zł dzieci
Program Kraków dla rodziny "N" - niepełnosprawni wstęp wolny, bilet normalny 11 zł, ulgowy 8 zł

Od 1 listopada do 31 marca dorośli płacą 18 zł ) drożej o 3 zł), dzieci 10 zł. 

W Krakowie zobaczycie też sporo młodych. Potomstwa doczekały się sowy śnieżne, kułany turkmeńskie, daniele płowe, antylopy sitatunga, czarne łabędzie, markury śruborogie, antylopy eland, owce grzywiaste arui. 

Do ZOO przyjechała para binturongów orientalnych. Fot: Erwin 

Sąsiadami surykatek są mangusy lisie. Fot: Erwin 

Obok orłów zamieszkała para czubaczy rudych. Fot: Erwin 

Pisklęta czarnych łabędzi. Fot: Erwin 

W stadzie kułanów turkmeńskich pojawił się młody. Fot: Erwin 

Młody markur śruborogi. Fot: Erwin 

Na wybiegu danieli zobaczycie kilka maluchów. Na zdjęciu jeden z nich. Fot: Erwin 

Potomstwo reniferów Fot: Erwin 

Młody wielbłąd, o którym wspominałem w poprzednich numerach. Fot: Erwin 

Na świat przyszły dwa elandy. Fot: Erwin 

Młoda arui podąża za stadem. Fot: Erwin 

Starsze młode sitatungi, w tle maluch. Fot: Erwin 

Na dzień dzisiejszy na świat przyszły dwie sitatungi. Fot: Erwin 
Chorzów - po dwunastu latach pracy na stanowisku dyrektora Śląskiego Ogrodu Zoologicznego na zasłużoną emeryturę przeszła dyrektor ZOO Jolanta Kopiec. Za jej kadencji udało się zrobić:
-wybudować nową żyrafiarnię 
-wybudować dom dla gepardów 
-wybudować nowy wybieg wraz z domem dla nosorożców białych 
-dwa nowe domy pelikanów 
-pawilon zwierząt egzotycznych z halą wolnych lotów 
-basen i dom dla pingwinów 
-małego remontu doczekała się słoniarnia 
-zmodernizowano małpiarnię 
-wybudowano nowy pawilon antylop i małpiatek 
-na wydzielonej części wybiegu antylop kob liczi powstał wybieg tygrysów 
-zmodernizowano klatkę wielkich kotów i postawiono ją na nowo dla małpek sajmiri 
-remont przeszedł pawilon akwarium 
-wybudowano dom dla gibbonów czapnik. Wybieg powstał na wyspie stawu łabędzi
-powstały wybiegi dla pand małych, mar patagońskich, żółwi 
-wybudowano wybieg rosomakom 
-rozpoczęto prace przygotowawcze pod budowę wybiegu dla panter śnieżnych
-wybudowano nową większą klatkę dla pawianów 
-wybudowano nowe woliery sów 
-wybudowano nowe woliery kondorów i orłów 
-przebudowano kasę od ulicy Złotej 
Na ten moment Śląskie ZOO zostało bez dyrektora. Zapewne zostanie zorganizowany konkurs na to stanowisko. 

Śląskie ZOO padło ofiarą internautów. 4 sierpnia na profilu ogrodu pojawił się post na temat kuśtykania wilka grzywiastego. ZOO tłumaczyło, że zwierzę ma problemy z poruszaniem się ponieważ kilka lat temu złamało nogę. Informację tą przekazano na specjalnym zdjęciu, gdzie użyto grafiki pewnej pani. Kobieta była zbulwersowana, że bez jej wiedzy pobrano jej grafikę i wstawiono w poście ogrodu. Pojawiły się komentarze typu "Śląskie ZOO to złodzieje". Oczywiście grafika była podpisana co jest zgodne z prawem. Do autorki dołączyli się inni, którzy krytykowali działania ZOO. Ponieważ było im mało zaczęli atakować ogród, że jako placówka edukacyjna wprowadzają ludzi w błąd. Internauci chcieli zabłysnąć wiedzą i pokazać, że wilki grzywiaste to pampasowce grzywiaste. ZOO tłumaczyło dlaczego używa starej nazwy. Dyskusja była dosyć ostra, dlatego ogród postanowił skasować swój wpis na temat wilka. W dzisiejszych czasach musimy być ostrożni w sieci ponieważ nie brakuje w niej frustratów i debili. Bo jak nazwać to co się stało? Wielkie larum o jeden podpisany obrazek? Autorka tej grafiki i jej zwolennicy powinni spalić się ze wstydu, zwłaszcza, że obrazek był brzydki. Oczywiście broniłem ZOO w tej sprawie, bo mam dosyć debilizmu jaki ogarnął nasz kraj. Jestem ciekaw czy ta pani zapłaci ZOO za to, że fotografuje ich zwierzęta? Ręce opadają jak czyta się takie bezpodstawne ataki. Zresztą jakiś czas temu sam padłem ofiarą pewnego zakompleksionego fotografa. Od tamtej pory staram się nie pomagać i promować innych. Niech każdy zadba o siebie. 

Do ZOO trafiła puma o imieniu Nubia. Wspomniałem o niej na wstępie tego numeru. Zwierzę decyzją sądu z dnia 29 lipca 2020 roku na stałe ma pozostać w Śląskim ZOO. Obecnie zajmuje klatkę po panterze perskiej. W przyszłym roku jej klatka zostanie powiększona o drugą klatkę po panterach śnieżnych, które przeniosą się do drugiego domu. 

W poprzednim numerze wkradł się błąd. Na oficjalnym profilu ZOO pojawiła się informacja, że nowy wybieg panter śnieżnych powstanie na terenie obecnego wybiegu bizonów. Jak informuje Jolanta Kopiec nowy wybieg panter śnieżnych stanie obok wybiegu bizonów na terenach dziś nie użytkowych. Na początku lipca nie udało się jeszcze rozstrzygać przetargu. Obiekt musi powstać do końca tego roku, bo inaczej przepadną pieniądze unijne. Czasu jest mało. Bizony natomiast zyskają dodatkową przestrzeń do życia, czyli dawny wybieg elandów. 

Kolejny sukces hodowlany śląskiego ZOO. Na świat przyszła panda mała. Płeć malca jest wciąż nieznana. Przypomnę, że w ubiegłym roku na świat przyszedł samiec, który decyzją koordynatora gatunku opuścił Chorzów i przeniósł się do Wrocławia. 
Na wybiegu alpak również zobaczycie młode. 

Puma Nubia zamieszkała w klatce po panterze perskiej. Fot: Śląskie ZOO

Kolejny maluch pandy małej przyszedł na świat w Śląskim ZOO. Fot: Śląskie ZOO 
Wilkowice - na świat przyszedł gnu pręgowany. Malucha zobaczycie z rodzicami na wielkim trawiastym wybiegu. 
Na wybiegu kóz miniaturowych zobaczycie kolejne bliźniaki. Kozia rodzina jest już bardzo liczna. 
Alex i Alegra to lamy, właśnie doczekali się córeczki.

Mama i jej dziecko, czyli gnu pręgowane. Fot: ZOO Wilkowice 

Kolejne bliźnięta kozy miniaturowej Fot: ZOO Wilkowice 

Alex i Alegra doczekali się córeczki. Fot: ZOO Wilkowice 
Opole - rodzina flamingów zamieszkała w nowej wolierze. Łącznie wykluło się tam 9 piskląt. Kolejne mają się wykluć w najbliższym czasie. W pawilonie Bioróżnorodności odchowano już 3 młode kulony. Opolskie ZOO wraz z Warszawskich prowadzą projekt hodowlany rzadkich ptaków krajowych. 

Na świat przyszło już 9 piskląt flamingów różowych. Fot: ZOO Opole 

W pawilonie Bioróżnorodności możecie zobaczyć trzy młode kulony. Fot: ZOO Opole 
Łączna - w prywatnym ZOO na Dolnym Śląsku urodził się ryś. Maluch ma się dobrze i zobaczycie go na głównym wybiegu. 

Fot: smagacze.pl 
Wrocław - pewien mieszkaniec Wrocławia przyszedł na spacer do ZOO. Kiedy zobaczył tłumy ludzi bez maseczek i zachowania dystansu społecznego to się przeraził. Sprawę postanowił nagłośnić w mediach. Dyrekcja ZOO tłumaczy, że pracownicy ZOO robią co mogą, by ludzie czuli się bezpieczne w ZOO. Niektórzy po zwróceniu uwagi grożą dyrekcji lub pracownikom sądem. Muszę przyznać, że pan panikarz bojąc się zarażenia powinien raczej zostać w domu lub wybrać się na spacer do lasu, a nie tam gdzie są ludzie. W samym lipcu ZOO sprzedało 200 tysięcy biletów. Mniej niż poprzednio, ale wynik zadowalający. 
Jak to jest z tymi maseczkami? Rząd wprowadził zalecenia, że w czasach pandemii osoby wchodzące do sklepów, czy pomieszczeń publicznych mają obowiązek zakładania maseczek i utrzymania dystansu społecznego do dwóch metrów od osoby. W praktyce jednak te zalecenia nie mają mocy prawnej. Jak tłumaczą sędziowie w polskim prawie, kodeksie karnym kodeksie wykroczeń nie ma czegoś takiego jak kara za brak maseczki. Takiego zapisu nie ma też w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Co to oznacza? Że to czy mamy maseczki, czy nie powinno zależeć już tylko od nas samych. W ostatnim czasie wiele osób nie przyjmuje mandatów za brak maseczek w sklepach i sprawa wówczas trafia do sądu. Sędziowie za każdym razem nakazują anulowanie mandatu, gdyż Policja jak i Straż Miejska, czy Sanepid nie mają podstaw prawnych do jego wystawienia. Rząd w tej sprawie wprowadził chaos, bo poza słownymi ostrzeżeniami nie zrobił nic, by te zapisy wpisać do kodeksu karnego, czy wykroczeń. Dlatego świadomi sytuacji Polacy mają prawo odmówić noszenia maseczki. Pamiętajmy, że idąc w miejsca publiczne musimy się liczyć z tłumem ludzi. To gdzie pójdziemy i jak się zachowamy zależy już tylko od nas. Miejmy nadzieję, że więcej upierdliwych panów się nie znajdzie i ludzie będą mogli komfortowo zwiedzać ZOO. 
Ostatnio zwiedziłem cztery ogrody zoologiczne (Kraków, Warszawa, Płock i Leśne Zacisze) i w żadnym nie stosowano dystansu społecznego, maseczki w pawilonach nosił kto chciał, natomiast obsługa nie upominała nikogo za niestosowanie się do zaleceń rządu. 

We wrocławskim ZOO możecie zobaczyć żółwie słoniowe. Zamieszkały one na dużym wybiegu obok pingwinów. Pierwszych młodych można się spodziewać za 30 lat, wówczas żółwice osiągną dojrzałość płciową. 

Ogród otrzymał Złotą Pinezkę Google Maps za Afrykarium, które decyzją internautów stanowi jedną z największych atrakcji województwa Dolnośląskiego. Średnia ocena tego obiektu to 4,8 na 30 tysięcy opinii. 

Na świat przyszła tygrysica sumatrzańska. W Polsce już dawno nie urodził się żaden tygrys. Ostatni raz widziałem kocięta tygrysa w warszawskim ZOO. Jednak kiedy to było. Pamiętam też, że jakiś czas temu potomstwa doczekano się w Krakowie, ale jak się nie mylę już wyrośnięte maluchy podziwiałem w 2010 roku. W tych kwestiach zaznaczam, że mogę się mylić, bo to było tak dawno temu...

Wrocławskie ZOO opuściły dwie młode samice manata. Zwierzaki pojechały do Zoo de Beauval we Francji.

W Pawilonie Afrykarium w strefie Kongo możecie zobaczyć nowych mieszkańców, a są nimi pawie kongijskie. 

Sukces hodowlany, na świat przyszła tygrysica sumatrzańska. Fot: ZOO Wrocław 

W Pawilonie Afrykarium zobaczycie pawie kongijskie. Fot: ZOO Wrocław 

Złota Pinezka Google Maps. Fot: ZOO Wrocław 
Dolina Charlotty - w motylarnii wykluł się trzeci pod względem wielkości przedstawiciel ćmy na świecie - Pawica Atlas. Motylarnia czynna jest codziennie w godzinach pracy ZOO. 
W czerwcu na świat przyszły dwie lamy - samiec i samiczka. 

Pawica Atlas - zobaczycie je w motylarnii. Fot: ZOO Dolina Charlotty 

Tak prezentuje się motylarnia. Fot: ZOO Dolina Charlotty 

W czerwcu urodziły się dwie lamy, samiec i samiczka. Fot: ZOO Dolina Charlotty 
Jantar - nowymi mieszkańcami ZOO są owce grzywiaste arui. Zamieszkały na nowy skalistym wybiegu. 

Owce grzywiaste arui. Fot: Mini ZOO Jantar 
Bydgoszcz - na świat przyszedł żubr. Poród odbył się bez komplikacji, a malucha zobaczycie na wybiegu. 

Na jedną z prywatnych posesji w okolicach wsi Dąbrowa Biskupia przybłąkał się mały wilczek. Zwierzak trafił do ZOO. Była nadzieja, że po sprawdzeniu jego stanu zdrowia wróci na łono natury. Niestety tak się nie stanie. Wilczek jest zbyt oswojony z ludźmi i mógłby zostać odrzucony przez stado. Dlatego też młody wilk na stałe pozostanie w bydgoskim ZOO. 

Fot: Hanna Walenczykowska 
Toruń - w ramach akcji charytatywnej "Licytacja dla Mateusza", pan Bartosz wylicytował karmienie lemurów katta. Zwierzaki nie miały oporu i chętnie jadły z rąk obcej im osobie. 
Ze słonecznej Italii przybyła samica ary oliwkowej. Dołączyła ona do samca i chyba się sobie spodobali. 
W ptaszarni można podziwiać nowego mieszkańca ZOO, a jest nim kukabura chichotliwa. 
Niestety jedna z samic walabii Benetta nie zaakceptowała swojego dziecka. Maluchem opiekują się pracownicy ZOO. Specjalnie dla niego stworzyli sztuczną torbę. Dzieciak był już na wybiegu dorosłych walabii. Miejmy nadzieję, że jak się usamodzielni to stado go nie odrzuci. 

Pan Bartek na wyspie lemurów. Fot: ZOO Toruń 

Karmienie lemurów. Fot: ZOO Toruń  
Małą walabią opiekują się pracownicy ZOO. Fot: ZOO Toruń 
Z Włoch przyjechała samica ary oliwkowej. Fot: ZOO Toruń 
W pawilonie ptaków możecie zobaczyć kukabury chichotliwe. Fot: ZOO Toruń 
Płock - w wolierze przechodniej możecie zobaczyć dwa pisklęta ibisa purpurowego. Podczas mojej ostatniej wizyty nie udało mi się ich wypatrzeć. 
U dwóch samic kangura rudego zaobserwowano młode. Nie jest wykluczone, że pozostałe panie również spodziewają się dzieci. 
W stadzie antylop oryks szablorogi wielkie poruszenie. Na siat przyszedł samczyk. Miałem okazję już go podziwiać. Młody nie boi się się fotoreporterów. 
Potomstwa doczekały się także daniele. 

Pisklęta ibisa purpurowego. Fot: ZOO Płock 

Młody samczyk oryksa szablorogiego. Fot: Erwin 

Daniele też mają dziecko. Fot: Erwin 
Warszawa - w stołecznym ZOO nie zobaczymy już wołów piżmowych. Ich wybieg obecnie stoi pusty i jest zarośnięty chwastami. W małpiarni też zaszły zmiany. Ogród opuściły makaki czubate, natomiast w ich miejsce pojawiły się lemurie czarne. 
W ptaszarni można zobaczyć kolejnego malucha. Jest nim paw kongijski. Piskląt doczekały się także arasari czarnogłowe, bataliony, bażanty królewskie,
Po mojej wizycie w ZOO na świat przyszła samiczka alpaki. Nadano jej imię Lawinia. 
Dzieciaków doczekały się także góralki skalne. 
Po udanym leczeniu w Ptasim Azylu naturze zostały przywrócone orły bieliki. Jak będziecie w okolicach stolicy i dotrzecie na dzikie tereny Wisły to być może uda wam się je wypatrzeć. 
Stado żubrów powiększyło się o kolejnego malucha. Tym razem urodziła się samiczka. 
Dziś już wiadomo, że urodzony w ubiegłym roku leniwiec to samczyk. 

Młoda alpaka to samiczka. Fot: ZOO Warszawa 

Córeczki doczekała się także pani żubrowa. Fot: ZOO Warszawa 
Łódź - na jednym z filmów jaki ukazał się na kanale YouTube można zobaczyć, że na dawnym wybiegu bocianów czarnodziobych i mundżaków chińskich pojawiły się świnie. Próbowałem ustalić jaki to gatunek, ale łódzkie ZOO nie odpisało na moją wiadomość. Nie ładnie! Być może są to świnie z mini - zoo, albo jakiś nowy gatunek. Miejmy nadzieję, że za miesiąc będzie coś więcej wiadomo na ten temat. 
Na dachu Orientarium zamontowano sztuczną trawę. 
13 czerwca na świat przyszła panda mała. Na razie płeć malca jest jeszcze nie znana. 

Płeć młodej pandy jest jeszcze nie znana. Fot: ZOO Łódź 

Tak wygląda dach Orientarium. Fot: ZOO Łódź 
Borysew - 22 lipca na świat przyszły bliźniaki lemura katta. Niestety jedno młode okazało się słabsze i zostało odrzucone przez matkę. Pracownicy ZOO obiecują, że zrobią wszystko, by mała wyrosła na silnego lemura. 
Córeczki doczekały się także wielbłądy dwugarbne. 

Wielbłąd dwugarbny. Fot: ZOO Safari Borysew 
Dobroń - we wsi pod Łodziom powstał nowy kompleks turystyczny o nazwie "Dobronianka". Jego częścią jest mini - zoo. Na dzień dzisiejszy możecie tam zobaczyć następujące gatunki zwierząt. 
Ssaki: kapibara, mundżak chiński, walabia benetta, kuce, alpaki, daniele. 
Ptaki: kapodziób, łabędź niemy, struś afrykański, ohar, wdówka, drzewica dwubarwna, berlikla białolica, gęś tybetańska, kaczka mandarynka, nandu szare, koskoroby czarnoszyje, łabędzie czarne, żurawie koroniaste.
Mini - ZOO czynne jest tylko w niedzielę od godziny 11:00 do 19:00. W planach jest także sobota. 
Osoba dorosła i młodzież za wstęp płaci 10 zł, dzieci do lat 15 5 zł, dzieci do lat 3 i niepełnosprawni bezpłatnie. 
W planach jest sprowadzenie serwali. Jak informuje dyrekcja Dobronianki, kompleks ten będzie się dalej rozwijał i w przyszłości wzbogaci się o kolejne gatunki zwierząt. 
Cały park zajmuje powierzchnię 2 ha. 

Park widziany z lotu ptaka. Fot: Dobronianka 

Kucyki i daniele na jednym wybiegu. Fot: Dobronianka. 
Zamość - jak informuje dyrektor zamojskiego ZOO, zwierzyniec podczas wakacji odnotowuje wzrost liczny klientów indywidualnych. Mimo dobrych prognoz liczba odwiedzających jest mniejsza niż przed rokiem. W czerwcu 2019 roku do ZOO przyszło 35 tysięcy osób, w tym roku ledwo połowa tej liczby. Tegoroczne wakacje większość z nas spędza blisko domu lub na jednodniowych wycieczkach dlatego do końca roku liczba gości powinna być zadowalająca. 
Podczas spaceru po ZOO może Państwu towarzyszyć przewodnik, który opowie ciekawostki z życia mieszkańców ZOO. 

Zwiedzający ZOO we wrześniu 2018. Fot: Erwin 

Zwiedzający ZOO we wrześniu 2018. Fot: Erwin 

Zwiedzający ZOO we wrześniu 2018. Fot: Erwin 

Zwiedzający ZOO we wrześniu 2018. Fot: Erwin 

Czechy:

Praga - na kanale YouTube pojawił się nowy filmik przedstawiający mieszkańców ZOO. Tak naprawdę tych filmików jest kilka, ale my wybraliśmy dla was ten najlepszy. Miłego oglądania.




Pilzno - w sklepikach z pamiątkami kupicie już kalendarz na 2021 rok. Każdy miesiąc to inne zwierze.
Z austriackiego Tierparku Stadt Haag przyjechał 15 miesięczny samiec pantery chińskiej. Dołączył do samicy, która w ubiegłym roku przyjechała z krakowskiego ZOO. Ogród ma w planach stworzenie pary hodowlanej dla tego gatunku.
9 maja na świat przyszedł koczkodan nadobny. Do tej pory nie udało się ustalić jego płci.

Okładka kalendarza na 2021 rok. Fot: ZOO Pilzno 

Z austriackiego ZOO przyjechał samiec pantery chińskiej. Fot: ZOO Pilzno 

Do dziś nie jest znana płeć koczkodana nadobnego urodzonego w maju tego roku. Fot: ZOO Pilzno 
Chomutov - w każdy dzień weekendu na terenie ZOO odbywają się pokazy dla dzieci. Maluchy mogą brać udział w przedstawieniu.
Podczas podróży ciuchcią Safari dzieci mogły zobaczyć bajkę odgrywaną na żywo. Rodzice także byli nią zaciekawieni :)

Weekendowe przedstawienia dla dzieci. Fot: ZOO Chomutov 

Dzieci z zaciekawieniem słuchają bajki. Fot: ZOO Chomutov 

Podczas wycieczki kolejką Safari można było natknąć się na bohaterów pewnej bajki. Fot: ZOO Chomutov 

Podczas wycieczki kolejką Safari można było natknąć się na bohaterów pewnej bajki. Fot: ZOO Chomutov 

Podczas wycieczki kolejką Safari można było natknąć się na bohaterów pewnej bajki. Fot: ZOO Chomutov 

Podczas wycieczki kolejką Safari można było natknąć się na bohaterów pewnej bajki. Fot: ZOO Chomutov 

Podczas wycieczki kolejką Safari można było natknąć się na bohaterów pewnej bajki. Fot: ZOO Chomutov 
Usti nad Labem - po 5 latach na świat ponownie przyszła panda mała. Na razie maluch chowa się przed światem.
Pod koniec czerwca na świat przyszły trojaczki surykatek.
Pod koniec lipca urodziła się alpaka. Można ją zobaczyć na głównym wybiegu wraz z pozostałymi członkami stada.

Pod koniec lipca na świat przyszła alpaka. Fot: ZOO Usti nad Labem 

Pod koniec czerwca na świat przyszły trzy surykatki. Fot: ZOO Usti nad Labem 

Po pięciu latach urodziła się panda mała. Fot: ZOO Usti nad Labem 
Decin - w tegorocznej edycji zoo nocy uczestniczyło kilkoro młodych ludzi. Zwiedzali ZOO, spali pod namiotem, brali udział w zajęciach edukacyjnych, karmili i głaskali zwierzęta. Kolejna taka okazja zdarzy się dopiero za rok.
Zakończył się także letni obóz dziecięcy. Przez tydzień młodzież szkolna mogła poznać pracę opiekunów zwierząt, zwierzęce zwyczaje, życie codzienne w ZOO. Dzieciakami opiekowali się wszyscy pracownicy ZOO. Zabawy było co nie miara.

Nocne zwiedzanie ZOO. Fot: ZOO Decin 

Nocne zwiedzanie ZOO. Fot: ZOO Decin 

Nocne zwiedzanie ZOO. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Wakacje w ZOO to strzał w dziesiątkę. Fot: ZOO Decin 

Samiczka rosomaka dobrze zaaklimatyzowała się w nowym domu. O jej przyjeździe pisałem w lipcowym numerze. Fot: ZOO Decin 
Dwór Kralove nad Labem - 5 lipca na świat przyszły trzy lwiątka. Dziś znana jest już ich płeć, to lwice.
Piskląt doczekała się także para sekretarzy. Z jaj wykluły się dwa maluchy.
W ostatnim czasie na świat przyszły aż trzy osły somalijskie. Można je już wypatrzeć podczas podróży na Safari.

Rodzina lwów powiększyła się o trzy młode lwice. Fot: ZOO Safari Dwór Kralove nad Labem 

Para sekretarzy doczekała się dwójki piskląt. Fot: ZOO Safari Dwór Kralove nad Labem 

Młody osioł somalijski i jego mama. Fot: ZOO Safari Dwór Kralove nad Labem 

W ostatnim czasie na świat przyszły aż trzy osły somalijskie. Fot: ZOO Safari Dwór Kralove nad Labem 
Olomouc - pod koniec czerwca na świat przyszedł samiec żubra. Opiekunowie nadali mu imię Omar.

Młody żubr  o imieniu Omar. Fot: ZOO Olomouc 
Ostrawa - pod koniec lipca na świat przyszedł hipopotam nilowy. Z tego powodu do odwołania nieczynny będzie pawilon Tanganika.
Z praskiego ZOO przyjechała młoda samica żyrafy Rothschilda. W czeskiej stolicy przyszła na swiat pod koniec stycznia ubiegłego roku.
Na początku lipca urodziła się samica zebry Grevy'ego. Zobaczycie ją na głównym wybiegu obok pawilonu Ewolucji.
Podczas zabawy w mini - zoo możecie dostrzec aż 5 piskląt gęsi domowej.

Hipopotamy nilowe doczekały się potomstwa. Fot: ZOO Ostrawa 

Stado zebr Grevy'ego liczy już 6 osobników Fot: ZOO Ostrawa 

W mini zoo zobaczycie młode gąski. Fot: ZOO Ostrawa 

Z praskiego ZOO przyjechała samica żyrafy. Fot: ZOO Ostrawa 
Zlin - stado tamtejszych flamingów powiększyło się o 6 piskląt. Przy odrobinie szczęścia zobaczycie je na wybiegu.
Na wybiegu Ameryki Południowej stanął nowy domek dla kapibar. Przeniesiona została tam rodzina z dziećmi urodzonymi na przełomie maja i czerwca.
W ogrodzie zbudowano też nowe zbiorniki do łapania wody deszczowej. W ten sposób ogród chce zabezpieczyć się w wodę, obniżyć jej koszty i nie marnować jej. Pod tym względem ZOO jest liderem krajowym.

Wykluło się 6 piskląt flaminga. Fot: ZOO Zlin

Nowy domek kapibar. Fot: ZOO Zlin

Małe kapibary i ich mama. Fot: ZOO Zlin

W ZOO pojawiły się nowe zbiorniki na deszczówkę. Fot: ZOO Zlin

W tych pojemnikach znajduje się deszczówka. Fot: ZOO Zlin
Brno - dzięki współpracy z Stredisko Teiresias powstała mapka dla niewidomych. Dzięki niej osoby słabo widzące lub nie widzące będą mogły łatwiej poruszać się po terenie ZOO.

Szczegółowa mapka dla niewidomych. Fot: ZOO Brno 

Mapka dla niewidomych Fot: ZOO Brno 
Hodonin - dwie młode białe lwice, młoda wielbłądzica dwugarbna i dwa barany owcy waliserskiej opuściły ZOO i udały się do ogrodu zoologicznego w Kłajpedzie na Litwie. Podróż przebiegła bez zarzutów.

Dwie młode białe lwice urodzone w Hodoninie wyjechały do ZOO na Litwie. Fot: ZOO Hodonin 

Do ZOO w litewskiej Kłajpedzie pojechała też urodzona w Hodoninie wielbłądzica dwugarbna. Fot: ZOO Hodonin 

W podróż na Litwę wybrały się także dwa barany owcy waliserskiej. 
Hluboka nad Wełtawą - z francuskiego ZOO Mulhouse przyjechał kot pustynny. Zwierzę poznało już swój nowy dom i się w nim zaaklimatyzowało.
Pracownicy ZOO byli zdziwieni kiedy na wybiegu wilków europejskich zobaczyli dwa szczeniaki. Nic nie wskazywało, że para doczeka się potomstwa. Na razie wypatrzenie ich graniczy z cudem, dlatego nie wiadomo jakiej są płci.

Nowym mieszkańcem ZOO jest kot pustynny. Fot: ZOO Hluboka nad Wełtawą 

Młode wilki chowają się jeszcze przed światem. Fot: ZOO Hluboka nad Wełtawą. 
Na Hradecku - zakończył się wakacyjny obóz dla dzieci. Kilkanaście maluchów mogło poznać ZOO od zaplecza, karmić i głaskać zwierzęta, poznawać ich zwyczaje. Zabawy nie było końca.
W kasie ZOO możecie pobrać bezpłatną papierową mapkę.
Na dniach w sprzedaży będzie nowy kalendarz na 2021 rok. Znajdziecie w nim zdjęcia mieszkańców ZOO. Koszt kalendarza to 199 koron czeskich.

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Wakacyjny obóz dla dzieci. Fot: ZOO na Hradecku

Darmową mapkę ZOO pobierzcie w kasie. Fot: ZOO na Hradecku 

Darmową mapkę ZOO pobierzcie w kasie. Fot: ZOO na Hradecku 

Niebawem w sprzedaży będzie kalendarz na 2021 rok. Jego koszt to 199 koron czeskich. Fot: ZOO na Hradecku
Jihlava - w punktach z pamiątkami kupicie już nowy kalendarz na 2021 rok. Dostępny też jest w sprzedaży internetowej. Koszt jednej sztuki to 125 koron czeskich.
Na wybiegu gwanako wielkie poruszenie. Na świat przyszedł samczyk. Młody daje już popalić swoim opiekunom.
Malucha doczekały się także leniwce. Z tego powodu pawilon, w którym mieszkają jest nieczynny do odwołania.

Kalendarz na 2021 rok dostępny jest już w sprzedaży. Fot: ZOO Jihlava 

Na świat przyszedł samiec gwanako. Fot: ZOO Jihlava

Leniwce doczekały się potomstwa. Fot: ZOO Jihlava 
Chleby - z wizytą gościną do ZOO przybyli przedstawiciele Ambasady Rosyjskiej. Spotkanie było udane i miejmy nadzieję, ze zaowocuje jakąś współpracą.
Jeep terenowy urozmaici powstający właśnie wybieg lwów. Niebawem te piękne koty będzie można podziwiać w ZOO.

Przedstawiciele Ambasady Rosyjskiej odwiedzili ZOO. Fot: ZOO Chleby 

Przedstawiciele Ambasady Rosyjskiej odwiedzili ZOO. Fot: ZOO Chleby

Przedstawiciele Ambasady Rosyjskiej odwiedzili ZOO. Fot: ZOO Chleby

Jeep na wybiegu lwów. Fot: ZOO Chleby 

Jeep na wybiegu lwów. Fot: ZOO Chleby 

Jeep na wybiegu lwów. Fot: ZOO Chleby 
Zajezd - kilka dni temu odbył się chrzest trzech kóz karłowatych. Liczni goście dobrze się bawili podczas festynu. Maluchy mają już tez imienia.
W ZOO odbyły się także dwudniowe zajęcia dla dzieci, podczas których mogły się one dowiedzieć jak rozpoznawać zwierzęta w naturze i gdzie dokładnie ich szukać.
Z okazji dnia węża przygotowano specjalną prelekcję dla dzieci.

Festyn z okazji chrztu kóz. Fot: ZOO Zajezd 

Festyn z okazji chrztu kóz. Fot: ZOO Zajezd 

Festyn z okazji chrztu kóz. Fot: ZOO Zajezd 

Festyn z okazji chrztu kóz. Fot: ZOO Zajezd 

Dwudniowy obóz dla dzieci jak rozpoznać zwierzęta w naturze. Fot: ZOO Zajezd 

Dwudniowy obóz dla dzieci jak rozpoznać zwierzęta w naturze. Fot: ZOO Zajezd 

Dzień węża. Fot: ZOO Zajezd 
Dvorec - na specjalne życzenie gości wydrukowano mapki, które można zakupić w kasie. Dzięki nich zwiedzanie będzie łatwiejsze, a po wizycie w ogrodzie pozostanie pamiątka.
Udała się próba połączenia trzech gatunków antylop na jednym wybiegu. Od teraz oryksy szablorogie, gnu i elandy zobaczycie razem.
Na świat przyszedł jeżozwierz.

Trzy gatunki antylop zamieszkały na jednym wybiegu. Fot: ZOO Dvorec 

Trzy gatunki antylop zamieszkały na jednym wybiegu. Fot: ZOO Dvorec 

Mama i dziecko jeżozwierza  Fot: ZOO Dvorec 

Takie mapki dostaniecie w kasie. Fot: ZOO Dvorec 
Słowacja: 

Bratysława - na poniższym filmie zobaczycie młodego kułana turkmeńskiego. Maluch ma się dobrze i możecie go zobaczyć na głównym wybiegu.



Bojnice - nowy pawilon słoni afrykańskich ma być gotowy dopiero w przyszłym roku. Internauci zwracają uwagę, że jego budowa trwa już za długo, a słonie żyją w tragicznych warunkach. Przypomnę, że ZOO w Bojnicach jako jedyne na Słowacji posiada dwa słonie afrykańskie. Zwierzaki żyją na ciasnym i obskurnym wybiegu. Ich pawilon nadaje się tylko do wyburzenia. Słoniarnia to jeden z niewielu obiektów, który trzeba wyburzyć.

Fot: ZOO Bojnice 
Koszyce - w tym roku ogród spodziewa się mniejszej frekwencji niż na przestrzeni ostatnich lat. Jednak obecna liczba 100 tysięcy sprzedanych biletów daje nadzieję, że do końca roku uda się ją przynajmniej podwoić. 100 tysięczny gość otrzymał od ZOO upominki.
Po 23 latach przerwy ponownie wykluły się sowy śnieżne. Pierwsza opuściła jajko 30 czerwca, druga 2 lipca, a trzecia 4 lipca.
Pracownicy leśni na terenie Niskich Tatr znaleźli dwa młode niedźwiedzie brunatne. Zoolodzy szacują ich wiek na 6 miesięcy. Maluchy błąkały się bez matki. Decyzją odpowiednich służb zwierzaki zostały przewiezione do ZOO w Koszycach. Można je już zobaczyć na dużym leśnym wybiegu.
Z ogrodu zoologicznego w Debrcen (Węgry) przyjechała samica antylopy eland. W październiku skończy dwa lata. Dołączyła ona do samca, który rok temu przyjechał z Krakowa i samicy, która od lat mieszka już w Koszycach.
Tradycyjnie podczas wakacji dzieci mogą wziąć udział w zajęciach edukacyjnych.
Na początku lipca wykluły się cztery pingwiny.
W ZOO odbyło się także spotkanie osób adopcyjnych, czyli tych, którzy sponsorują dany gatunek zwierzęcia lub jego członka. Pracownicy liczą na dalszą współpracę z tymi osobami.
Piskląt doczekały się także turako zielone.

100 tysięcy osób odwiedziło w tym roku ZOO w Koszycach. Fot: ZOO Koszyce 

Dwa małe niedźwiedzie znaleziono bez matki w Niskich Tatrach. Fot: ZOO Koszyce 

Według zoologów niedźwiedzie mają 6 miesięcy. Fot: ZOO Koszyce 

Z węgierskiego ZOO przyjechała samica antylopy eland. Fot: ZOO Koszyce 

W wakacje odbywają się zajęcia edukacyjne dla dzieci. Fot: ZOO Koszyce 

W wakacje odbywają się zajęcia edukacyjne dla dzieci. Fot: ZOO Koszyce 

Dodaj napis

Wykluły się 4 pingwiny. Fot: ZOO Koszyce 

Sponsorzy ZOO spotkali się na wspólnym spacerze. Fot: ZOO Koszyce 

Wykluły się pisklęta turako zielonych. Fot: ZOO Koszyce 

Po 23 latach doczekano się piskląt sowy śnieżnej. Fot: ZOO Koszyce 

Spiska Nova Ves - nowymi mieszkańcami ZOO są  czepiaki czarnorękie, skunksy i mangusty.

Nowym mieszkańcem ZOO jest skunks. Fot: ZOO Spiska Nova Ves

Węgry: 

Budapeszt - na świat przyszedł mundżak chiński. Maluch czuje się świetnie i przy odrobinie szczęścia wypatrzycie go na wybiegu. 
5 lipca na świat przyszedł samiec mrówkojada olbrzymiego. Obecnie trwa konkurs na jego imię. 
Malucha doczekały się także małpki sajmiri. Te małe słodziaki przykuwają publikę w każdym ZOO. 
Pamiętacie Janka? To samiec takina, który jakiś czas temu przyjechał do Budapesztu. Dziś już nie jest samotny. Teraz na wybiegu towarzyszą mu dwie piękne damy. 
Z jaj wykluło się już 20 flamingów. Kolejne maluchy w drodze. 
Piskląt doczekały się także żurawie koroniaste. Dwa maluchy są jeszcze takie małe...
Prawdopodobnie sporej gromadki dzieci doczekały się pieski preriowe. Na ten moment opiekunowie tych zwierząt nie wiedzą dokładnie ile ich jest, bo cały czas chowają się w norze. 
Z niemieckiego ZOO przyjechał roczny samiec pandy małej. 
Na koniec polecam najnowszy filmik z ZOO. 

Młody mundżak chiński. Fot: ZOO Budapeszt 

Miesięczny samczyk mrówkojada olbrzymiego. Fot: ZOO Budapeszt 

Malucha doczekała się małpka sajmiri . Fot: ZOO Budapeszt 

Dwie samice takina przyjechały do ZOO . Fot: ZOO Budapeszt 

Janek i jego damy  Fot: ZOO Budapeszt 

Z jaj wykluło się 20 flamingów, kolejne są w drodze  Fot: ZOO Budapeszt 

Młode pisklęta żurawia koroniastego nie przypominają swoich rodziców . Fot: ZOO Budapeszt 

Młode pieski preriowe nie dadzą się policzyć.  Fot: ZOO Budapeszt 

Roczny samiec pandy małej przyjechał z Niemiec . Fot: ZOO Budapeszt 


Nyíregyháza - na świat przyszły trzy białe lwy. Zwierzaki stały się już celebrytami. O ich przyjściu na świat piszą wszystkie węgierskie media. 
Na świat przyszła także żyrafa. 
Zakończył się kolejny obóz dla dzieci szkół podstawowych. Młodzi ludzie poznali zwierzęta, ich zwyczaje, mogli je karmić, dotykać, a nawet się na nich przejechać. Krótki materiał filmowy znajdziecie pod zdjęciami. 

Trzy młode białe lwy robią ogromną furorę. Fot: ZOO Nyireghaza 

Trzy młode białe lwy robią ogromną furorę. Fot: ZOO Nyireghaza 

Trzy młode białe lwy robią ogromną furorę. Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

Obóz zoologiczny dla dzieci szkół podstawowych . Fot: ZOO Nyireghaza 

To zdjęcie robi ogromną furorę. Mały człowiek i wielki zwierz.  Fot: ZOO Nyireghaza 

Młoda żyrafa jest wyższa od swoich opiekunów . Fot: ZOO Nyireghaza 


Debrecen - nowymi mieszkańcami ZOO jest para młodych emu. Ptaki poznały już swój nowy dom i sądząc po ich zachowaniu są z niego zadowolone. Emu przyjechały z ogrodu zoologicznego w Koszycach na Słowacji.
Pod koniec czerwca na świat przyszła samiczka żyrafy. Ostatnie dwie młode żyrafy urodzone w tym ZOO przyszły na świat w 2017 i 2019 roku.
Do ZOO przyjechała także pantera śnieżna. Wcześniej mieszkała w jednym z duńskich ogrodów zoologicznych. Transport przebiegł zgodnie z planem.
Swoich słodkich prosiąt doczekały się także świnie.
Pod koniec czerwca na świat przyszedł samiec antylopy eland. To już trzeci maluch tego gatunku urodzony w tym roku.

Młoda para emu przyjechała z Koszyc. Fot: ZOO Debrecen 

Młoda para emu przyjechała z Koszyc. Fot: ZOO Debrecen 

Na świat przyszła żyrafa siatkowana  Fot: ZOO Debrecen 

Młoda samiczka czuje się świetnie  Fot: ZOO Debrecen 

Z duńskiego ZOO przyjechała pantera chińska  Fot: ZOO Debrecen 

Rodzina świń doczekała się słodkich prosiąt . Fot: ZOO Debrecen 

Pod koniec czerwca na świat przyszedł samiec antylopy eland . Fot: ZOO Debrecen 
Pecz - rok temu w jednym z francuskich ogrodów zoologicznych na świat przyszły bliźniaki pandy małej. Zwierzaki docelowo trafią do Peczu. Póki co ogród nie ma pieniędzy na wybudowanie mim wybiegu. Obecnie trwa zbiórka pieniędzy na ten cel. Pandemia spowodowała, że ZOO utraciło swoją płynność finansową i wszelkie inwestycje muszą zostać odłożone w czasie.

Bliźniaki pandy małej czekają na nowy dom w ZOO Pecz. Fot: ZOO Pecz 
Gyor - podczas wakacji dzieci mogą wziąć udział w zajęciach edukacyjnych jak i rozrywkowych. Chętnych do wspólnej zabawy nie brakuje. W soboty odbywają się także koncerty akustyczne.

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci karmią także zwierzęta  Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci bawią się do woli Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Jaki będzie dzisiejszy temat?  Fot: ZOO Gyor 

Podczas zajęć dzieci wchodzą na wybiegi dla zwierząt. Fot: ZOO Gyor 

Gry i zabawy to codzienność w ZOO. Fot: ZOO Gyor 

O czym on opowiada? Fot: ZOO Gyor 
Mieszkańcy, goście i pracownicy niemieckiego ogrodu zoologicznego w Hannover w obiektywie aparatu. 


Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 

Fot: ZOO Hannover 
T  E  M  A  T    M  I  E  S  I  Ą  C  A

Krakowskie ZOO, jakie było kiedyś? 


Nowa kasa jest funkcjonalna i łatwiej jest w niej kupić bilet. Fot: Erwin
Krakowski Ogród Zoologiczny należy do grona najpiękniejszych tego typu miejsc w kraju. Oprócz zwierząt znajdziecie tutaj wiele przepięknych roślin. Warto zwrócić również uwagę na czystość i zagospodarowanie terenu. Jedynie mógłbym się doczepić do strefy leśnej, która zamieszkiwana jest przez jelenie, kułany, czy markury. Tutaj wymieniłbym ogrodzenia, bo ta siatka odgradzająca ludzi od zwierząt jest szpecąca. Ponadto odległość między alejką, a wybiegiem jest za duża. Oczywiście nadal podtrzymuje swoje zdanie na temat warunków bytowych zwierząt. Uważam, że wiele z nich trzymanych jest w ciasnych klatkach i na małych wybiegach. Tutaj widziałbym rozwiązanie z Płocka. Na tej samej powierzchni żyje o połowę mniejsza liczba zwierząt. Jednak moje gadanie nic tu nie da. Dyrekcja ZOO jak i pracownicy nigdy nie odnieśli się do moich zarzutów. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś mnie usłyszy i sprawi, że ZOO w Krakowie zmieni się na lepsze.

ZOO w Krakowie było pierwszym ogrodem zoologicznym jakie zobaczyłem w życiu. Miałem wtedy mniej niż 10 lat. Przez mgłę pamiętam wybieg bocianów i klatki z drapieżnikami. Po kilku latach jako uczeń gimnazjum ponownie wróciłem do Krakowa. To było około 15 lat temu. Od tamtego czasu nie wiele się zmieniło poza tym, że powstało kilka nowych obiektów. ZOO od strony przyrodniczej jak i architektury do dziś pozostało prawie takie samo. Jedynie zmieniło się zagospodarowanie terenu dzisiejszej żyrafiarni. W miejscu, gdzie obecnie przebywają wielkie koty praktycznie nie było nic. Krakowskie ZOO rozwija się bardzo powoli. Obecnie nie dzieje się tam nic szczególnego. 

W ZOO zawsze dbano o kwiaty i tereny zielone. Fot: Erwin
Jakie przed laty było ZOO? Rozpoczynamy zwiedzanie. 
Zapewne pamiętacie starą małą kasę, która nie było zbytnio funkcyjna. Do okienka z biletami trzeba się było schylać. Dziś stoi elegancka kasa, która na wstępie zachęca do wizyty w ogrodzie. Początek trasy zwiedzania jest dziś taki sam jak 15 lat temu. Do dziś w tym samym stanie zachowały się woliery ptaków, wybieg flamingów, wybieg surykatek i aguti złocistych (dawniej zamiast aguti w tym miejscu były jeżozwierze). Staw wodny i woliery ptaków wciąż są takie same. Tak naprawdę pierwszy zmiany zachodzą dopiero w miejscu gdzie obecnie mieszkają żyrafy. Jeszcze kilka lat temu zamiast pięknej żyrafiarni były dwa wybiegi. Na jednym mieszkały bizony, na drugim kułany. Był też trzeci najmniejszy. Jako dziecko widziałem tam żubra. Strefa jeleni jest wciąż taka sama. Jedynie zmienił się zwierzostan. ZOO opuściły jelenie wapiti i aksis, natomiast pojawiły się kułany pozbawione wybiegu i markury. Kolejne zmiany zaszły dopiero przy dzisiejszym mini - zoo. Dawniej był tam wybieg saren i bocianów. Z tyłu od strony zaplecza widziałem też nadwyżkę lam. 

Na pewno lata temu nie było woliery manula. Ona powstała kilka lat temu. Prawie na przeciw niej znajdowało się najbardziej śmierdzące miejsce w ZOO, czyli wybieg dzików. Został zlikwidowany, a na jego miejscu powstały dziś wielkie klatki dla lwów, tygrysów, panter i jaguarów. Oczywiście dziki nie zajmowały aż tak wielkiej powierzchni. Wybieg dzików otaczały drzewa. Nie było tam alejki, dlatego trasa zwiedzania dobiegła końca. Dziś jest nowa ścieżka, która prowadzi do pawilonu nocnych zwierząt. Wcześniej mijamy woliery sów i żurawi. Tego lata temu tam nie było. Również nie było dostępu do klatek małych ssaków od strony wewnętrznej. Świat nocnych zwierząt znajdował się przy słoniarni. Wówczas prezentowano fenki i nietoperze. Dziś kolekcja jest większa. 

Dawniej na terenie dzisiejszej żyrafiarni znajdował się wybieg bizonów i kułanów. Fot: Erwin
Od zawsze pamiętam konie Przewalskiego na swoim wybiegu. Hipopotamy karłowate zresztą też. Jedynie zamiast wikunii, kiedyś były tam lamy. Przy samej alejce na odcinku wybiegu owiec grzywiastych arui do wielbłądów dwugarbnych praktycznie nic się nie zmieniło. Jedynie przy wolierze kondorów powstały małe klatki dla lemurów. Zmienił się natomiast zwierzostan. Za kucyki pojawiły się renifery. 

Niewielkie zmiany zaszły też przy środkowej alejce. Wyburzono tam wybieg borsuków, zbudowano staw dla pingwinów. W wolierze pandy małej mieszkała dawno temu sowa śnieżna. Wszystko inne do dziś się zachowało. Jedynie zmieniały się ekspozycję. Dawniej na wybiegu sitatung mieszkały bongo, natomiast lam - oryksy południowe. Wybieg takinów był przeznaczony dla gwanako. Na końcu alejki zmodernizowano wybieg zebr. Ich dotychczasowy został powiększony o teren, który dawniej zajmowały najpierw lamy, a później strusie afrykańskie. 

Dawniej w tym miejscu była strefa niedostępna dla zwiedzających. Były tu tylko drzewa. Fot: Erwin
Przy wyjściu z ZOO do dziś zachowały się stare klatki wielkich kotów. Od dwóch lat miały zostać wyburzone, ale przy takim tempie prac jakie jest w Krakowie jeszcze będzie trzeba na ten moment poczekać, Obecnie klatki stoją puste. Kiedyś trzymano w nich tygrysy, lwy, jaguary, pantery śnieżne, pantery chińskie. Na wprost starych klatek kotowatych stoi małpiarnia. Dawniej była obskurna, zwierzęta podziwiało się jak z za więziennych krat. Dziś po starych kratach nie ma śladu, natomiast nowe klatki choć dużo ładniejsze, to wciąż są skandalicznie małe. Na pewno nie powinny w nich mieszkać szympansy, gibbony, czy mandryle. Szkoda, że nikt nie interweniuje w tej sprawie. Pawilon egzotarium do dziś nic się nie zmienił. Tak samo wybieg słoni, przy którym kończy się zwiedzanie. Od wielu lat stoi też budynek gastronomiczny. Czas jakby się tu zatrzymał. 

Na pewno brakuje mi bryczki pełnej kwiatów, która stała obok surykatek. Szkoda, że ją zabrali. Na przeciwko wejścia głównego do ZOO znajduje się zaplecze ogrodu. Tam też trzymane są zwierzęta. Z tego co mi wiadomo żyją tam w bardzo złych warunkach, to znaczy na małej przestrzeni trzyma się nadwyżkę kopytnych, ptaków, czy innych. Prawdopodobnie są też zwierzęta, których nie zobaczymy na głównej ekspozycji. ZOO nigdy nie wspomina o tym miejscu. Ciężko jest coś zobaczyć, gdyż przez płot nic nie widać. Zapewne celowo tak jest, by opinia publiczna nie dowiedziała się o tym co piszczy na magazynie. Jedyne co udało mi się zauważyć to stare litery tworzące wyraz ZOO. 

Krakowskie ZOO należy do grona najtańszych w Polsce. Mimo tego, że nie podoba mi się powierzchnia na jakiej żyją zwierzęta, to samo ZOO jest piękne, dlatego polecam je wam. Pamiętajcie, że jedziecie dla zwierząt, a nie dyrekcji i jej podwładnych. 

Na przeciwko wybiegu wielbłądów powstały klatki dla lemurów. Fot: Erwin
Jak wygląda zwiedzanie ogrodu zoologicznego w niemieckim Dortmund w czasie pandemii? Zobaczcie sami filmik promujący ZOO. 



Słonie z ogrodu zoologicznego w Budapeszcie w upalne dni chłodzą się w basenie. 


Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt

Fot: ZOO Budapeszt
Z  W  I  E  R  Z  Ę    M  I  E  S  I  Ą  C  A 

Antylopa bongo (leśne)


Antylopy bongo w opolskim ZOO. Fot: Erwin
Gatunek: bongo leśne ma dwa podgatunki - górskie i nizinne. Gromada: ssaki - Rząd: parzystokopytne - Rodzina: krętorogie - Rodzaj: Bongo - Gatunek: bongo leśne (w Polsce używa się nazwy bongo)
Zasięg występowania: wilgotne lasy tropikalne Afryki Zachodniej i Środkowej. Podgatunek górski widywany jest w Dolinie Konga na wysokości od 2 do 3 tysięcy metrów nad poziom morza. 
Wielkość: 315 cm długości z ogonem, 130 cm w kłębie. Samce i samice mają rogi. Samce do nawet jednego metra, a samice do 70 cm. 
Waga: dorosły osobnik może osiągnąć wagę na poziomie 400 kg. 
Długość życia: do 19 lat. 
Rozród: samice są zdolne do zajścia w ciąże po około 20 miesiącach życia. Po trwającej 9 miesięcy ciąży rodzi się od 1 do 2 młodych. Samica karmi mlekiem swoje potomstwo przez około 6 miesięcy. 
Pożywienie: wszystkie rośliny napotkane na swojej drodze. Uwielbiają liście, trawę i pędy krzewów. Nie pogardzą też owocami i pędami bambusa. 
Tryb życia: prowadzą nocny tryb życia tworząc niewielkie stada. 
Występowanie w polskich ogrodach zoologicznych: Warszawa, Opole, Gdańsk. Przed laty para tych zwierząt mieszkała też w Krakowie. 
Status zagrożenia: krytycznie zagrożony wyginięciem. Zwierzę posiada status EEP oraz jest objęty III załącznikiem Konwencji Waszyngtońskiej. 
Ciekawostki: bongo leśne to największe antylopy leśne Afryki. Mają doskonały słuch i są czujne. Dzięki tym cechom antylopy te mogą skutecznie obronić się przed drapieżnikami. Kiedy uciekają są szybkie. Zwierzęta te są odporne na długi brak wody. W warunkach ogrodów zoologicznych zwierzęta te są trudne w hodowli, dlatego niewiele zwierzyńców zdecydowało się na ich hodowlę. Szacuje się, że na świecie żyje około 28 tysięcy sztuk. Kłusownicy chętnie polują na bongo ponieważ ich mięso uznawane jest za bardzo smaczne. 

Z  O  O    T  U  R  Y  S  T  Y  K  A 

Zwiedzamy ZOO w Rotterdamie


Żyrafa siatkowana. Fot: ZOO Rotterdam
Ogród Zoologiczny w Rotterdamie (Holandia) powstał ponad 150 lat temu. Pierwotnie znajdował się w innej części miasta niż obecnie. 14 maja 1940 roku ZOO zostało zbombardowane wraz z całą dzielnicą, w której się znajdowało. Po kilku dniach władze miasta zdecydowały się na odbudowę ogrodu, ale w innej części miasta. Mieszkańcy Rotterdamu ponownie mogli się wybrać na spacer do ZOO w grudniu tego samego roku. Po starym ZOO pozostała tablica upamiętniająca to miejsce.
Obecnie ZOO zajmuje powierzchnię 26 ha. Na chwilę obecną hodowanych jest tutaj około 180 gatunków zwierząt. Dodatkową atrakcją jest Oceanarium. Odwiedzający mogą wejść do specjalnego tunelu i z bliska podglądać wodny świat. Najwięcej emocji wzbudzają oczywiście rekiny. Ponadto w pawilonie mieszkają foki i pingwiny.

W 2010 roku doszło do niecodziennej sytuacji. Rada Miasta podjęła decyzję o zmniejszeniu rocznej dotacji na utrzymanie ZOO. Ogród otrzymywał rocznie 4,5 miliona euro na swoje utrzymanie. Po zmianach kwota ta spadła do 0,8 miliona złotych. Przyjaciele ZOO głośno się temu sprzeciwiali. Uważali, że przy niższych dochodach ogród po prostu sobie nie poradzi. Dziś już wiemy, że sytuacja finansowa ZOO nie jest zła.

Panda mała. Fot: ZOO Rotterdam
ZOO w Rotterdamie jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA) oraz Holenderskiej Federacji Zoologicznej. 

Na terenie ZOO znajduje się także pawilon Amazonii. Można tam podziwiać kilka gatunków motyli. oraz egzotyczną roślinność. 

ZOO podzielone jest na strefy kontynentalne. Dzięki temu zwiedzający mogą łatwiej poznać i zrozumieć otaczający nas świat. Wiele gatunków zwierząt jest na wyciągnięcie ręki. Zadbano również o to, by wybiegi jak i woliery były zagospodarowane w taki sposób, by przypominać namiastkę środowiska naturalnego danego gatunku. Na zwiedzanie ZOO trzeba poświęcić kilka godzin. Na terenie zwierzyńca znajdują się także liczne lokale gastronomiczne, place zabaw, toalety i punkty z pamiątkami. 

Co sądzą Polacy o ZOO w Rotterdamie? 
Nasi rodacy uważają ogród za jeden z najpiękniejszych w Europie. Obsługa jest miła, co najważniejsze jest czysto, ale to Holandia więc nikogo nie powinno to dziwić. Nie ma również problemu z zaparkowaniem samochodu. Niestety trzeba być przygotowanym na opłaty związane z postojem. Ogólnie nie znalazłem negatywnych opinii na temat ZOO. Tradycyjnie Polacy narzekali na zbyt wysokie ceny, ale na zachodzie jest to norma i powinniśmy być na to przygotowani.

Goryl. Fot: ZOO Rotterdam
Cennik przedstawia się następująco: 
Wszystkie osoby powyżej 12 roku życia płacą 24,50 euro w kasie i 23,50 euro kupując bilet w internecie
Dzieci od 3 do 12 lat płacą w kasie 20 euro, w internecie 19 euro
Dzieci poniżej 3 lat wchodzą bezpłatnie 
Na ten moment nie przewidziano biletów rodzinnych. Można kupić karnet dla kilku osób, ale jest to opłacalne dla mieszkańców miasta, a nie turystów. 
Opłata za parking wynosi 9,50 euro za cały dzień. Stali klienci płacą mniej o 3,50 euro. 

Dokładny adres:
Blijdorplaan 8
3041 JG Rotterdam
Nederland

Fot: ZOO Chat - autor nieznany
Lista ssaków jakie można zobaczyć w ogrodzie zoologicznym w Rotterdamie.
Ponieważ na oficjalnej stronie ZOO nie ma pełnego wykazu, lista może być niekompletna 

Małe ssaki drapieżne, gryzonie, małe ssaki: serwal, panda mała, wydra, piesek preriowy, szop pracz, surykatka, manul, 
Duże koty drapieżne: lew, pantera, tygrys, 
Psowate: lis polarny, wilk grzywiasty, hiena cętkowana, 
Niedźwiedzie: niedźwiedź polarny, 
Płetwonogie: uchatka, 
Torbacze: walabia Benetta 
Małpy: tamaryna białoczuba, langur okularowy, goryl, dżelada, makak czubaty, lemur katta, makak wanderu, gereza abisyńska, 
Duże ssaki: żyrafa siatkowana, słoń indyjski, bizon, nosorożec czarny, nosorożec indyjski 
Bydło: banteng, bawół afrykański leśny, 
Koniowate: zebra równikowa, 
Antylopy: kudu wielkie, gazela mhor, bongo, garna, 
Jeleniowate: renifer leśny, jeleń Alfreda, pudu, 
Wielbłądy i lamy: wielbłąd dwugarbny, wikunia, 
Świniowate: świnia rzeczna, świnia babirusa, 
Dzikie kozy: brak
Zwierzęta udomowione: brak danych
Pozostałe: okapi, hipopotam karłowaty, tapir malajski,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zapraszamy do ZOO pod Kielcami

Zapraszamy do ZOO pod Kielcami
Prawie 120 gatunków zwierząt, tereny reekraacyjne, gatunki zagrożone wyginięciem, 23 ha pięknego parku, sala bankietowa. Musisz to zobaczyć.